Małgorzata Wassermann wyznała w wywiadzie, że zaprzyjaźniła się z innymi rodzinami, które w katastrofie smoleńskiej straciły bliskich. - Zdążyliśmy się zaprzyjaźnić. Dzięki temu łatwiej przeżyliśmy te pierwsze lata. Przecież na temat tego, co się wydarzyło, mogliśmy mówić bez przerwy. Nie chcieliśmy zamęczać wszystkich wokół, dlatego dość często spotykaliśmy się w swoim gronie. Dzisiaj, po 11 latach, wiele rzeczy mi się nakłada. Trudno dokładnie pamiętać, kto z nas, co i kiedy powiedział publicznie. Wiadomo, że przez pierwsze lata wszystko śledziliśmy, czytaliśmy – powiedziała. Przyznała także, że już nie pamięta wszystkiego, co wydarzyło. - Obserwuję u siebie, że pewne rzeczy się wypiera, a inne zapomina, że pamięć ludzka jest ulotna. Jeśli kiedykolwiek będę musiała jeszcze zeznawać w sprawie Smoleńska, to będę musiała najpierw przeczytać swoją książkę, którą pisałam na gorąco razem z Bogdanem Rymanowskim. Bez tego nie byłabym w stanie tak szczegółowo relacjonować tamtych wydarzeń – stwierdziła Małgorzata Wassermann.
Zobacz: Katastrofa smoleńska. "Dla mnie mój ojciec nigdy nie umarł". Małgorzata Wassermann wspomina ojca
W naszej galerii zobaczysz, co wydarzyło się pod pomnikiem smoleńskim. Jarosław Kaczyński nie był zachwycony.
Podkreśliła także, że to był trudny czas dla wielu osób. - My – rodziny, my – społeczeństwo. Najpierw wielkie emocje, potem podzielenie, coraz większe podzielenie. Spotkało mnie jednak tyle dobra od ludzi, również od moich przeciwników, wrogów nawet, że nigdy tego nie zapomnę. Jestem wdzięczna też tym, którzy o sprawę walczyli. Oczywiście chciałabym, żeby efekt był inny, niż jest, żeby mniej było sporów, ale i tak Antoniemu Macierewiczowi należą się również ode mnie słowa podziękowania za całą pracę – mówiła.
Sprawdź: Poruszające wyznanie Małgorzaty Wassermann o ojcu. Wielki ból, prawdziwy dramat
Małgorzata Wassermann stwierdziła także, że nie może powiedzieć nic złego na temat Antoniego Macierewicza. - Ani jednego. Bardzo ciężko pracował i walczył o sprawę. Sama być może zrobiłabym pewne rzeczy inaczej. No, ale ja byłam córką ofiary, a nie politykiem – stwierdziła. Wyznała także, czego do dziś najbardziej żałuje. - Do dzisiaj sobie wyrzucam, że jeszcze w Moskwie wyraziłam zgodę na spalenie ubrań po moim ojcu – zdradziła „Dziennikowi Gazecie Prawnej”.