Małgorzata Wassermann: Jesteśmy to winni ludziom oszukanym przez Amber Gold

2016-07-07 4:00

- Amber Gold nigdy nie złożyło deklaracji podatkowej skutecznie ani nie złożyło sprawozdania do sądu rejestrowego. To jest zaskakujące, że coś takiego było możliwe. - mówi Małgorzata Wassermann, posłanka PiS, w rozmowie z "Super Expressem".

"Super Express": - Co zamierza wyjaśnić komisja ws. Amber Gold? Po co PiS chce ją powoływać?

Małgorzata Wassermann: - Ta komisja ma wyjaśnić, dlaczego przez 3 lata żadna z instytucji - a było ich wiele - powołanych do kontrolowania i weryfikowania podmiotów funkcjonujących na rynku nie zadziałała. Na oczach całego społeczeństwa dwójka niespełna 30-letnich ludzi doprowadziła 18 tys. osób do ulokowania swoich środków na kontach Amber Gold. Straty wyniosły 850 milionów złotych.

- Ludzie mieli rozum. Nie musieli powierzać swoich oszczędności firmie Amber Gold. To była firma prywatna.

- Komisja nie będzie kontrolowała firmy Amber Gold. To nie leży w kompetencjach komisji. Będziemy kontrolowali te instytucje i urzędy, które powinny zapobiec powstaniu takiej piramidy finansowej. Jesteśmy to winni społeczeństwu i 18 tys. ludziom z rodzinami, którzy zostali oszukani przez Amber Gold.

- Czyli komisja ws. Amber Gold będzie przestrogą dla wszystkich przedsiębiorców.

- Każdy polski przedsiębiorca wie, że żeby działać, musi się zarejestrować i składać deklaracje podatkowe. Jeżeli jest spółką, musi składać sprawozdania do sądu. Spółki Amber Gold nigdy nie złożyły dokumentów potrzebnych do prawidłowej rejestracji, a mimo wszystko zostały zarejestrowane. Amber Gold nigdy nie złożyło deklaracji podatkowej skutecznie ani nie złożyło sprawozdania do sądu rejestrowego. To jest zaskakujące, że coś takiego było możliwe. Niejeden obywatel jest wielokrotnie kontrolowany przez urząd skarbowy. Młodzi ludzie z Amber Gold złożyli oświadczenie, że wpłacili do swoich spółek 50 milionów złotych w gotówce.

- Zawrotna kwota jak na młody wiek szefów Amber Gold.

- Nikt ich nie zapytał, skąd mieli takie pieniądze. To jest początek lawiny, która się nakręcała.

- Czy komisja zamierza przesłuchać przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska?

- Jeżeli zostanę przewodniczącą tej komisji, to będziemy badać wszystkie instytucje, które powinny zareagować w sprawie Amber Gold, a tego nie zrobiły. Będziemy wzywać wszystkie osoby, które w tych instytucjach pracowały i miały w zakresie swoich obowiązków nadzór nad działalnością takich firm jak Amber Gold. Nie zacznę pracy w komisji od tego, że będę wzywała poszczególne osoby z pierwszych stron gazet.

- Na kim się będzie pani wzorowała, kiedy zostanie przewodniczącą komisji ws. Amber Gold?

- Na nikim się nie będę wzorowała. Będę wykonywała mój wyuczony zawód, czyli będę przeprowadzała postępowanie wyjaśniające, dlaczego doszło do takiej sytuacji.

- Nie będzie pani chciała zrobić z komisji show?

- Nie leży to w mojej naturze. To nie jest mój cel.

- Kiedy komisja zacznie pracę?

- Myślę, że komisja zacznie pracę po wakacjach. Po przegłosowaniu uchwały rozpoczyna się otwarcie terminu dla klubów do zgłaszania kandydatur, po ich zgłoszeniu następuje powołanie członków komisji. To wszystko trwa. Zakładam, że uda się odbyć robocze spotkanie jeszcze przed wakacjami. Nie wiem, jak inni członkowie komisji, ale ja zamierzam wakacje przeznaczyć na przygotowanie się do prac związanych z komisją ws. Amber Gold. Materiał jest ogromny i imponujący. Merytoryczne prace rozpoczną się po wakacjach.

- Kiedy będzie pani zadowolona ze swojej pracy?

- To nie jest kwestia satysfakcji. Dla mnie wciąż jest nie do pomyślenia, jak to małżeństwo mogło prowadzić firmę. Zarejestrowałam niejedną spółkę w swoim życiu i niejedną prowadziłam. Wiem, jakie są wymagania i są one bardzo restrykcyjne. To bardzo ciekawe, jak ci ludzie mogli działać.

Zobacz: Leszek Miller: Grabież