Wbrew entuzjastom OFE pieniądze zgromadzone w funduszach nie są własnością prywatną na indywidualnych kontach obywateli. Jeśli ktoś nie wierzy, niech znajdzie bankomat z napisem "OFE" i pobierze ze swojego rachunku tyle złotówek, ile zechce.
Jeśli intencją Morawieckiego jest likwidacja OFE, to trzeba jej przyklasnąć. Mechanizm istnienia OFE polega na obligatoryjnym przelewaniu państwowych pieniędzy do funduszy, które pożyczają je z powrotem państwu na lichwiarski procent. Interes przyszłych emerytów liczy się najmniej, a cały mechanizm służy przede wszystkim międzynarodowym korporacjom. Te nie przejmują się wysokością przyszłych emerytur Polaków, ale walczą o to, aby ściągnąć od nich jak najwięcej pieniędzy do własnych kieszeni. Taki system jest całkowicie obcy państwu odpowiedzialnemu i opartemu na solidarności pokoleń. Mimo to w kilku krajach: Chile, Argentynie, Polsce i na Węgrzech pod presją międzynarodowych instytucji finansowych utworzono OFE. Skutki były fatalne. W konsekwencji Argentyna zlikwidowała ten twór jednym cięciem i bezwarunkowo, a prezydent tego kraju nazwała utworzenie funduszy wielką grabieżą.
W Chile po 30 latach funkcjonowania OFE okazało się, że 2/3 członków tych funduszy nie dostanie żadnej emerytury. Konieczne stało się przyznanie im zasiłków, na które składają się chilijscy podatnicy.
Obserwując wielomiliardowe straty OFE, rażącą niegospodarność w zarządzaniu publicznymi pieniędzmi, systemowy brak nadzoru, a zwłaszcza lawinowy wzrost zadłużenia, rząd premiera Tuska trzy lata temu dokonał pierwszego kroku na rzecz ograniczenia patologii systemu. Po 13 latach inwestowania OFE oferowały 80 zł przyszłej emerytury, generowały blisko 300 mld zł długu publicznego, przechwyciły 17 mld zł na płace pracowników i koszty wewnętrzne, bezpowrotnie straciły 30 mld zł na giełdzie. Zdenerwowany Tusk oświadczył, że "grupa kilkuset menedżerów wzięła 17 mld zł za to, że nie ma nic do roboty, bo państwo im wszystko dało". Niestety, nie poznaliśmy nazwisk tych szczęśliwców. Nie usłyszeliśmy też odpowiedzi na pytania, gdzie są dzisiaj oprócz Buzka i Balcerowicza politycy, którzy w 1999 r. podejmowali decyzje o utworzeniu OFE? Gdzie są ich doradcy? Jakie jedni i drudzy mają relacje z funduszami? Ilu z nich zarobiło na funduszach i dalej zarabia? Może premier Morawiecki uchyli rąbka tajemnicy?
Zobacz: Bolesław Piecha: Likwidacja Narodowego Funduszu Zdrowia to dobry krok