Bolesław Piecha, znany polityk PiS, były wiceminister zdrowia.

i

Autor: super express

Bolesław Piecha: Likwidacja Narodowego Funduszu Zdrowia to dobry krok

2016-07-05 4:00

"Super Express": - Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zapowiada gruntowną reformę systemu publicznej opieki zdrowotnej. Czy planowane zmiany idą w dobrym kierunku? Bolesław Piecha: - W reformie chodzi głównie o zmianę sposobu finansowania świadczeń zdrowotnych oraz o likwidację Narodowego Funduszu Zdrowia. Jest to ze wszech miar oczekiwane, jednak nie da się tych zmian przeprowadzić z dnia na dzień - muszą się one toczyć przez pewien okres. Niemniej likwidacja NFZ jest rzeczą pożyteczną.

- Dlaczego?

- Wreszcie będzie można nie tyle zlikwidować czy ukrócić to, co było domeną NFZ, czyli znaczne zbiurokratyzowanie systemu finansowania świadczeń. I już to samo w sobie jest bardzo cenną rzeczą.

- Tylko nadmierna biurokracja jest wadą NFZ? Czy może pan wskazać jakieś inne przesłanki za likwidacją funduszu.

- Przede wszystkim to kwestia kontroli nad finansami, która dzisiaj jest niejasna. Poprzez ustawę cała sprawa kontroli, kontraktowania, podejmowania pewnych decyzji podlega prezesowi. A prezes NFZ jest tak umocowany ustawowo, że w zasadzie jest prawie niezależny od ministra zdrowia. Oczywiście zawsze można korygować jego ustalenia na drodze sądowej, jednak w polskich warunkach to wydłuża procedowanie i usztywnia cały system, ponieważ wymiar sprawiedliwości nie do końca jest przygotowany na tego typu skomplikowane sprawy.

- Minister zdrowia zapowiada przejście od powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego do uprawnień obywatelskich. Na czym to ma polegać?

- Uprawnienia obywatelskie polegają na tym, że realizuje się zapisy konstytucji, które mówią, że każdemu, niezależnie od sytuacji finansowej, należy się dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej. Dzisiaj mamy taką sytuację, że ten dostęp należy się tylko osobom ubezpieczonym. Jest różnica między dostępnością dla ubezpieczonych a dostępnością dla obywateli. A obywatel z mocy konstytucji musi partycypować w równym dostępie do leczenia. Dlatego to znaczna różnica, która pozwoli również uprościć sprawy biurokracji. Dzięki temu ukrócimy również sytuację, w której ktoś jest nieubezpieczony nie ze swojej winy - bo zdarza się tak, że pracodawca nie odprowadza składek zdrowotnych, przez co obywatel traci prawo do świadczeń. To dobry kierunek, który od wielu lat postulowaliśmy w programie - teraz czas go zrealizować.

- Chyba największym problemem polskiej służby zdrowia są wręcz legendarne kolejki. Czy reforma pomoże pacjentom w tym obszarze?

- Jest oczywiste, że reforma skróci kolejki, choć wymaga to również innych działań, uelastycznienia, w tym skorzystania z zasobów informatycznych, które są na przepastnych serwerach NFZ. Polaków nie należy nękać kolejkami, bo np. oczekiwanie w kolejce do specjalisty kardiologii mija się z celem. Dlatego dostęp musi być sensowny, bo oczywiście nie będzie tak, że pozbędziemy się kolejek w ogóle - wszędzie one są, tylko muszą być rozsądne. Sama likwidacja NFZ nie zmieni sytuacji, ale sądzę, że wraz nią pójdą również pewne mechanizmy zarządcze.

- Ministerstwo Zdrowia chce, aby wydatki publiczne na ochronę zdrowia osiągnęły poziom 6 proc. PKB. Dziś to 4,4 proc. Czy to byłby wystarczający poziom finansowania, czy 6 proc. to wciąż za mało?

- Oczywiście każda kwota może być wydana, ponieważ starzejące się społeczeństwo i postęp medycyny korygują wysokość koniecznych wydatków. Już dziś Polacy przeznaczają 6-7 proc. PKB na ochronę zdrowia, tylko ta nadwyżka pochodzi z prywatnych kieszeni. A nie może być tak, że tak duża część środków pochodzi z rąk prywatnych. Oczywiście ten margines wydatków z kieszeni pacjentów pozostanie, bo zawsze będziemy dopłacać np. do leków refundowanych. Jednak musi on być sensowny. Trzeba przygotować odpowiedni algorytm, dzięki któremu dojdzie do podwyższenia środków publicznych w systemie opieki zdrowotnej do 6 proc. PKB. To zadanie bardzo ambitne, ale sądzę, że da się je zrealizować. Myślę, że samo usprawnienie zarządcze, zmiany uelastyczniające system i zrzucające balast administracyjny już pozwolą uwolnić środki na leczenie. Natomiast jasne jest, że stale trzeba szukać nowych pieniędzy, szuka się ich nie gdzie indziej, tylko w naszych podatkach, w dochodach budżetu państwa. Jest to realne, ale musi zostać rozpisane na kilka lat - nie da się tego osiągnąć z dnia na dzień.

Zobacz: Zalewska: Rodzice nie będą wydawali pieniędzy na korepetycje