"Super Express": - Prezydent Andrzej Duda ogłosił, że uszanuje referendum poprzednika, ale chce kolejnego referendum w dniu wyborów. Platforma Obywatelska jest oburzona.
Małgorzata Sadurska: - Czym?
- Nie bardzo potrafią wyjaśnić, ale oburzeni są.
- Decyzja prezydenta była optymalna. Inicjatorzy ogólnopolskich referendów w tych trzech sprawach zwrócili się do prezydenta, ale były też apele o wycofanie referendum prezydenta Komorowskiego. Pytanie, jak zachowa się teraz Senat zdominowany przez Platformę. Politycznie i odrzuci? Czy też pozwoli oddać głos Polakom?
- Premier Ewa Kopacz odpowiedziała, że chce spotkań z innymi siłami politycznymi. I być może dopisania innych pytań do tych, które chce zadać prezydent. Prezydent Duda zgodzi się na to, żeby pojawiły się w referendum pytania np. o złagodzenie ustawy antyaborcyjnej albo finansowanie Kościoła?
- Prezydent powiedział, że z każdą reprezentatywną grupą będzie rozmawiał. O ile wiem, niedawna próba zebrania podpisów pod wnioskiem o złagodzenie ustawy antyaborcyjnej się nie powiodła. Porównanie pytań, pod którymi zebrano 6 milionów podpisów z pytaniami, pod którymi podpisów nie zebrano, jest nieuzasadnione.
- Jestem w stanie wyobrazić sobie milion podpisów pod wnioskiem w sprawie złagodzenia ustawy antyaborcyjnej.
- Wolę rozmawiać o konkretach, a nie sytuacjach hipotetycznych.
- PO twierdzi, że zostawiając tylko te trzy pytania, prezydent Duda wpisze się w kampanię jednej partii politycznej PiS.
- To niesprawiedliwe uogólnianie. Na spotkaniu w sprawie pytań w referendum byli wszyscy wnioskodawcy: państwo Elbanowscy, Piotr Duda z Solidarności i reprezentanci leśników. Czy wszyscy, którzy nie chcą posłać swoich dzieci do szkoły w wieku 6 lat, są członkami albo wyborcami PiS? Takie samo pytanie można postawić w przypadku pytania leśników i zmian emerytalnych.
- Najważniejszą dla ogółu sprawą jest obniżenie wieku emerytalnego.
- Pytanie zaproponowane przez prezydenta brzmi: czy jest pani/pan za obniżeniem wieku emerytalnego i powiązaniem uprawnień ze stażem pracy? Było konsultowane z wnioskodawcami referendum, Solidarnością.
- W kampanii Andrzej Duda obiecywał "przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego" 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. W pytaniu nie ma o tym ani słowa.
- Prezydent nie wycofuje się ze swoich obietnic. Mamy już przygotowany projekt ustawy, opiniują go prawnicy. Jest tam zapis o obniżeniu wieku...
- Obniżeniu czy przywróceniu poprzedniego? 66 lat dla kobiet i mężczyzn technicznie też będzie obniżeniem...
- To będzie spełnienie obietnic wyborczych, ale szczegóły omówimy, jak będzie projekt.
- Ale dopiero po odpowiednim okresie składkowym czy automatycznie?
- Poczekajmy do ogłoszenia tego projektu.
- Wielu wyborców PiS i prezydenta oczekuje rozliczenia Platformy i prezydenta Komorowskiego.
- Osobiście bardzo krytycznie oceniam ostatnie 8 lat rządów w Polsce. Wyznaczały je afery stoczniowa, infoafera, AmberGold, podsłuchowa i inne, które zgubiłam...
- Czyli jest co rozliczać!
- Wybory prezydenckie pokazały, że Polacy oczekują zmiany. Andrzej Duda jej chce - chce też jednak odbudować wspólnotę Polaków. Jeździłam z prezydentem po zaprzysiężeniu i rzesze ludzi w osobie prezydenta widziały nadzieję na to...
- To brzmi bardziej jak gruba kreska Mazowieckiego niż rozliczanie poprzedników.
- Prezydent nie wejdzie w rolę rządu. Po dwóch tygodniach mogę powiedzieć tyle, że prezydent pamięta, że został wybrany przez naród i na pewno będzie aktywny.
- Często jeździ pani w rodzinne strony?
- Często. Przez wszystkie kadencje w Sejmie byłam posłem "terenowym", stale obecnym w regionie. Stąd też dobre wyniki wyborcze. Mniej występowałam w radiu i telewizji.
- W takim razie test z lokalnego patriotyzmu: w której lidze gra Wisła Puławy i które miejsce zajmuje?
- Tu mnie pan złapał. Wydaje mi się, że czwarta liga.
- Prawie. Odpowiednik trzeciej.
- Ministrem sportu nigdy nie będę. Niespecjalnie mnie to interesuje, zwłaszcza piłka nożna...
- Ale interesuje się pani tańcem. Brała pani nawet udział w konkursie "Taniec z VIP-ami".
- Tak, to było lokalne, lubelskie wydarzenie, z którego dochód był przeznaczony na dzieci z domu dziecka. Tańczyłam taniec american smooth, było ciężko. Na szczęście nie przebiło się to na arenę ogólnopolską.
- Dlaczego na szczęście? Może szefowie Polsatu rozmarzyli się o kolejnej edycji "Tańca z gwiazdami" z udziałem szefowej Kancelarii Prezydenta! Dochód też można by przeznaczyć na szczytny cel.
- Musiałabym odmówić. Nie wezmę udziału w "Tańcu z gwiazdami". Raz wystarczyło, stres był ogromny. Poza tym jestem urzędnikiem państwowym.
- W Puławach chodziliśmy do tego samego liceum. Na początku lat 90. było tam kilka osób interesujących się polityką, aktywnych. Ale ani jednej dziewczynki...
- To prawda, wtedy nie interesowałam się polityką.
- Jakim cudem?! "Wtedy" oznacza okrągły stół, upadek rządu Olszewskiego, listę współpracowników SB, powrót postkomunistów do władzy...
- Pamiętam to, ale polityka mnie nie pociągała. Na studiach prawniczych też nie bardzo. Dopiero od kiedy ministrem sprawiedliwości został prof. Lech Kaczyński. Podobało mi się to, co mówi o prawie, że powinno mieć funkcję prewencyjną, że nie powinno chronić sprawców itd. Później był samorząd i PiS.
- Politycy mówią, że jest pani bardzo konserwatywna. Zawsze tak było?
- Byłam wychowana w konserwatywnym domu, ale ta opinia może być oparta głównie na tym, co mówię, oceniając tzw. konwencję antyprzemocową albo in vitro.
- I mówiąc "konserwatywna", dodają, że "radiomaryjna".
- A tak, jestem "radiomaryjna". Drażni mnie takie stygmatyzowanie, ale się tego nie wstydzę. Pojawiam się w Radiu Maryja i TV Trwam. To media mające swoich słuchaczy i trzeba ich szanować. Choć Radio Maryja to raczej kwestia ostatniej kadencji. W pierwszej nie pojawiłam się w żadnej audycji. Rozmawiam jednak ze wszystkimi. Bywam także w stacji należącej do Agory, wydawcy "Gazety Wyborczej". Trzeba mieć kontakt z wyborcami.
- Przyjaźni się pani z posłem Andrzejem Jaworskim, działaliście w sejmowym zespole ds. przeciwdziałania ateizacji Polski. Kiedy słyszę, że Polska jest krajem rządzonym przez Kościół, to uważam to za bzdurę. Niespecjalnie przekonuje mnie jednak też informacja, że w Polsce zwalcza się religię.
- Zespół powstał wtedy, gdy trend atakowania Kościoła i religii się nasilił. Podam przykład z tego roku. W Sejmie miał się odbyć kongres ateistyczny. I uważano to za coś normalnego. Do głowy by mi nie przyszło, żeby w Sejmie odbywał się np. kongres eucharystyczny! Protestowaliśmy też przeciwko przyzwoleniu na obrażanie symboli religijnych. Choćby instalacja "Adoracja Chrystusa" w Centrum Sztuki Współczesnej, w której bezczeszczono krucyfiks.
- To prawda, ale to zachowanie jednostkowe człowieka, który zachowuje się jak idiota, uważając, że pozwala mu na to łatka artysty. To jeszcze nie ateizacja Polski.
- Tyle że dość powszechnie uważano to za dzieło sztuki, nie uznawano, że doszło do czegoś niestosownego. Nie chcielibyśmy, żeby bezczeszczono też symbole innych religii.
- Protestowała też pani przeciwko sztuce "Golgota Picnic". Czy w imię wolności słowa nie powinno się na to machnąć ręką? Obowiązku nie ma, kto chce, ten idzie...
- Jestem przeciwko ograniczaniu wolności słowa, ale powinno się też brać za to słowo odpowiedzialność. Skoro kpiny z symboli religijnych są u nas zakazane przez prawo. Poza tym proszę pamiętać, że byłam posłem, a skoro tak, to powinnam reprezentować stanowisko swoich wyborców, a mój głos był bardziej słyszalny.
- Może mamy zbyt restrykcyjne prawo? Mamy też zapis w prawie nakazujący ściganie z urzędu za obrazę głowy państwa. PiS protestował przeciwko temu za prezydentury Bronisława Komorowskiego. Andrzej Duda wniesie o zmianę tego zapisu?
- Nikomu nie zabraniamy prawa do krytyki. Jej fala wobec Andrzeja Dudy jest duża, była taka, zanim rozpoczął urzędowanie. Zaczynamy dopiero urzędowanie i zbyt wcześnie jest mówić, o co i kiedy będzie wnioskował prezydent. Oczywiście oprócz tych rzeczy, które poruszał w kampanii, jak wspomniany wiek emerytalny.