Rozmowa z dr Małgorzatą Bonikowską zaczęła się od pytania prowadzącej o propozycję Niemców dotyczącą przekazania baterii rakiet Patriot. - Wydaje się, że ta odmowa to skutek toczącej się w Polsce kampanii wyborczej. Kampanii, która szybko nas nie opuści, bo choć w przyszłym roku na jesieni mamy wybory parlamentarne, to niedługo potem są wybory do samorządów, a potem jeszcze wybory do Parlamentu Europejskiego. Polska jest natomiast bardzo spolaryzowana, a ten wątek niemiecki do tej pory elektoratowi PiS przynosił sukcesy. Przypomnę, że w wyborach, gdy Lech Kaczyński wygrał i został prezydentem Polski, w pierwszej turze dwóch przeszło. Pierwszym był Donald Tusk, drugim był Kaczyński. Różnica była kilku punktów procentowych. I wtedy wrzucenie w obieg sprawy tzw. dziadka z Wehrmachtu spowodowało, że Tusk przegrał. Myślę, że to jest jedna z lekcji, które specjalistom w PiS pokazują, że ten element niemiecki w Polsce w elektoracie i partii jest ciągle żywy i łatwo się daje uruchamiać. Poza tym jest ta zbitka: Tusk - Niemcy i w dalszej kolejności jest zagranica, no a to elektoratowi PiS to się nie podoba, jak zagranica, a zwłaszcza Niemcy mają się wtrącać w sprawy Polski. To jest taki wątek, który rezonuje. Z tego wynika kalkulacja tej takiej antyniemieckiej bardzo wyraźnej kampanii. To oczywiście jest szczególnie niefortunne ze względu na naszą sytuację zewnętrzną i też sytuację wewnętrzną w UE, ponieważ dzieli nas we wspólnocie, zwłaszcza z Niemcami, ale także szerzej. Rząd w Warszawie dystansuje się wobec UE przez napięcie związane ze środkami unijnymi, ale w kontekście wschodniej flanki UE i NATO Polska liczy na solidarność państw, żeby nas wesprzeć - mówiła ekspertka.
Prowadząca zwróciła uwagę na wątek antyniemieckiej retoryki w kampanii wyborczej PiS. - Rozumiem, że w przyszłym roku wedle pani przewidywań czeka nas dziadek z Wehrmachtu bis? - pytała gościa Kamila Biedrzycka. - Nie wiem, co nas czeka, ale na pewno kampania wyborcza PiS będzie antyniemiecka. To widać już. Widać przynajmniej tyle, że ten element antyniemiecki jest w tej narracji wyraźny. Gdyby nie było kampanii wyborczej, może byłoby inaczej. Może byłaby chęć większej współpracy. Ze względu też na osobę Donalda Tuska, bo gdyby też był inny przeciwnik obozu rządzącego, to moglibyśmy mieć inną narrację PiS. Ale akurat ten lider de facto opozycji łączy się z wątkiem niemieckim, bo to już było wielokrotnie wykorzystywane - mówiła dr Małgorzata Bonikowska.
- Jak pani widzi politykę polskiego obozu rządzącego w kontekście interesów państwa? - pytała prowadząca. - Są sprawy ważne i ważniejsze. Najważniejszą sprawą dla nas Polaków, i to bez względu na poglądy polityczne, jest zapewnienie bezpieczeństwa. Zapewnienie Polakom bezpieczeństwa, czyli na przykład niedopuszczenie, by powtórzył się incydent z okolic Hrubieszowa. Tutaj wszystkie partie są zgodne i powinniśmy mieć rodzaj sojuszu ponadpartyjnego, podobnie jak mieliśmy, gdy Polska chciała wejść do NATO i UE. Różnie to się mogło potoczyć, a wejście do NATO i UE wymagało ogromnego wysiłku politycznych elit. Również przekonania pewnych grup społecznych. I wtedy była zgoda. Rządy się zmieniały, ale niezmienne były nasze kierunki wejścia do tych dwóch organizacji. Dzisiaj z perspektywy patrząc to było niezwykle ważne pogodzenie się tych obozów. Gdyby nie mądrość różnych elit politycznych wtedy, to dzisiaj różnie mogłoby to wyglądać, jeśli chodzi o polskie bezpieczeństwo. Dzisiaj jesteśmy w sytuacji, gdy jest to nadrzędny interes. Nie może być to w żaden sposób przedmiotem politycznej walki. Nie można tworzyć takich narracji, które by w jakikolwiek sposób osłabiały bezpieczeństwa. Jeśli to się robi, to jest to niezgodne z naszą racją stanu - oceniła dr Bonikowska.
- Generalnie to mamy obecnie trzy problemy w Polsce. Po pierwsze jakaś taka bardzo utrudniona chęć obozu rządzącego w pracy z opozycją w tematach bezpieczeństwa. Drugi problem to sama kampania i budowanie przekazu do Polaków. Tutaj trzeba jednak pójść po rozum do głowy i mieć jakieś ramy tej kampanii poza które żaden z tych obozów nie będzie mógł wyjść, zwłaszcza obóz rządzący, który właśnie bazuje w tej kampanii na elementach antyniemieckich, a do niedawna na antyunijnych. No i po trzecie jest taka narracja związana z pozycjonowaniem się Polski, gdzie wszyscy jesteśmy zgodni, że Polska jest podmiotem, a nie przedmiotem, mamy swoje interesy, musimy o nie walczyć i nie możemy dawać się podporządkować innym państwom. Ale nie możemy też pozycjonować się jako gracz, który jest niejako niezależny od struktur, w których jesteśmy. Jesteśmy w NATO, ale jesteśmy także członkiem UE. Jesteśmy jednym z 27 i normalnie pracuje UE, choć w stanie nadzwyczajnego zagrożenia. I tu zamiast przyczyniać się do tego, by UE osłabiać, powinniśmy skorzystać z narzędzi, jakie mamy we wspólnocie. Chociażby to, że mamy głosy w PE i pełnoprawny udział w tworzeniu europejskiej agendy. A więc budowanie koalicji na rzecz polskiego punktu widzenia - podsumowała dr. Bonikowska.
Prowadząca Kamila Biedrzycka zwróciła się do ekspertki z pytaniem o to, czy dzisiaj działania Polski osłabiają Unię Europejską. - Każdy spór w UE, każdy rodzaj napięcia, jest osłabianiem UE, bo UE nie jest państwem, a jest konfrontowana z państwami - podsumowała dr Bonikowska.