Zaraz po dymisji spekulowano o jego przyszłości politycznej. Miał zostać wicemarszałkiem Sejmu albo szefem sejmowej komisji Obrony narodowej. Ale Antoni Macierewicz wybrał to, co chyba najbardziej go pasjonuje. Będzie nadal zajmował się ustalaniem przyczyn smoleńskiej katastrofy. Do tego zadania wyznaczył go nowy szef MON. "Antoni Macierewicz wykazał się wyjątkową determinacją oraz zaangażowaniem w wyjaśnianie przyczyn katastrofy smoleńskiej, zarówno jako minister obrony narodowej, jak i wcześniej jako przewodniczący Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu-154 M. (.) Gwarantuje to, że okoliczności największej tragedii w dziejach powojennej Polski zostaną wyjaśnione" - napisano w komunikacie resortu.
Z takiego obrotu sprawy cieszą się rodziny smoleńskie, m.in. Magdalena Merta, wdowa po byłym wiceministrze kultury Tomaszu Mercie (+45 l.), która najbardziej chciałaby jednak powrotu Macierewicza na stanowisko ministra obrony. - To właśnie Antoni Macierewicz pomagał nam przetrwać najtrudniejszy czas i nie zostawił nas samych po katastrofie smoleńskiej. On nas nigdy nie zawiódł. I byłoby dobrze dla Polski, gdyby nadal piastował funkcję ministra obrony narodowej To on jak nikt inny udowodnił, że tragedia smoleńska jest jego tragedią. To on miał i ma nadal wielką, prawdziwą wolę jej wyjaśnienia - mówi nam Merta.
Zobacz: Walentynowicz o dymisji Macierewicza: To cios w plecy PiS