Według informacji "Dziennika Gazety Prawnej" w ostatnią środę czerwca wysłannik MON zostawił w biurze przepustek BBN trzy koperty zaadresowane do szefa Biura Pawła Solocha, pełnomocnika BBN do spraw informacji niejawnych i gen. Kraszewskiego. W kopertach było lakoniczne pismo szefa SKW Piotra Bączka, że podległe mu służby wszczynają postępowanie kontrolno-sprawdzające wobec dyrektora departamentu zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi w BBN – gen. Kraszewskiego. W pismach nie znalazły się żadne powody uzasadniające podjęcie tych kroków. Rzeczniczka MON, Major Pęzioł-Wójtowicz również nie zdecydowała się poinformować o przyczynach tej decyzji.
Co istotne, rozpoczęcie procedury oznacza automatyczne zwieszenie oficerowi certyfikatu dostępu do informacji niejawnych. Postępowanie może trwać pół roku, a potem może być przedłużone na kolejne pół roku.
Według ustaleń portalu Onet.pl decyzja ta bardzo zaskoczyła wszystkich w Pałacu Prezydenckim i BBN, zwłaszcza mając na uwadze, że rok wcześniej służby wojskowe już sprawdzały generała i przyznały mu wówczas certyfikat dostępu do dokumentów "ściśle tajnych". Postępowanie odebrano zostało więc jako próbę wyeliminowania oficera, który przedstawiał prezydentowi zbyt krytyczne analizy na temat działań ministra obrony Antoniego Macierewicza. Co więcej, o postępowaniu kontrolnym wobec generała nie poinformowano prezydenta Andrzeja Dudy. Jak miał zdradzić anonimowo jeden z rozmówców: – Oczywiście zgodnie z prawem służby nie musiały tego robić, lecz dobry obyczaj nakazuje zasygnalizować, że takie działanie będzie miało miejsce. Przecież gen. Kraszewski to główny specjalista szefa BBN i prezydenta od wojska.
Jeszcze trochę i się nawzajem powybijają... Kaczyński Macierewicza, Macierewicz i Kaczyński Dudę. Pytanie kogo wybije Duda?
— Paweł Potrykus (@pegaz22) 26 lipca 2017
Zobacz także: Kolejny REKORD KOSZTÓW zabezpieczania miesięcznicy smoleńskiej