"Super Express": - Andrzej Duda poparł ideę zmiany konstytucji, którą w poniedziałek rzucił prezes PiS. Prezydent uzasadniał to m.in. tym, że obecna ustawa zasadnicza niedostatecznie dba o socjalną ochronę obywateli. Czy rzeczywiście?
Maciej Konieczny: - Opierając się na obecnej konstytucji, bez problemu można prowadzić ambitną politykę społeczną i tworzyć prawo, które postulaty socjalne będzie realizować. Problem polega na tym, że prospołeczne zapisy obecnej konstytucji są zwyczajnie nierealizowane. Większość z nich jest martwa.
- Nie?
- Choć mamy zapisy o ochronie pracy, to nasz kraj zalewa plaga śmieciówek. Mamy w konstytucji artykuł, który mówi, że państwo urzeczywistnia zasady sprawiedliwości społecznej, a rosną nierówności społeczne. Ustawa zasadnicza mówi o społecznej gospodarce rynkowej, a tak naprawdę mamy prymat rynku i własności prywatnej nad dobrem społecznym. Nie trzeba więc pisać nowej konstytucji - wystarczy realizować to, co jest w obecnej. Skoro tak, to pojawia się pytanie o prawdziwe intencje PiS.
- I jakie ma pan podejrzenia?
Z jednej strony może chodzić o przepchnięcie innych, mniej popularnych pomysłów, które miałyby realizować wciąż te same zamordystyczne zapędy rządzących. W kontekście sporu o TK trudno nie mieć podejrzeń, że PiS chciałby dokonać zamachu na władzę sądowniczą i ją spacyfikować. Jeśli to by się nie udało, zawsze PiS będzie mógł usprawiedliwić niedotrzymanie swoich prospołecznych obietnic obecną złą - jego zdaniem - konstytucją. Rządzący od dłuższego czasu szukają takiego alibi. Najpierw hamulcowym miał być Trybunał, teraz konstytucja.
- Prezydent pytał, "jak to się stało, że w aspekcie obecnej konstytucji, która przecież mówi o pracownikach, tylu ludzi znalazło się poza ochroną Kodeksu pracy". Ustaliliśmy, że nie o konstytucję chodzi. Więc o co? O złe ustawy?
- Nie chodzi nawet o prawo, które, oczywiście, mogłoby być lepsze i bardziej w duchu zapisów konstytucji. Winne jest natomiast państwo, które porzuciło pracowników i które nie egzekwuje przestrzegania obowiązującego prawa. Weźmy chociażby wspomniane umowy śmieciowe. Przecież odpowiednie przepisy jasno wskazują, jaka praca powinna być objęta umową o pracę. Państwo przyzwala jednak na bezprawie, nie ścigając nieuczciwych pracodawców, którzy wbrew przepisom zatrudniają na śmieciówkach. Ba! Często samo państwo, zlecając różne zadania, decyduje się na nie.
- Skąd taki rozdźwięk między teorią a praktyką?
- Od samego początku transformacji mieliśmy w Polsce do czynienia z zaczadzeniem wolnym rynkiem i uznaniem prymatu zysku nielicznych kosztem pracy większości. Takiego myślenia nie dało się - i nadal się nie daje - pogodzić z konstytucyjnymi zasadami sprawiedliwości społecznej i społecznej gospodarki rynkowej. Trzeba to w końcu zmienić. Perypetie z obecną konstytucją pokazują, że jeśli nie ma woli respektowania istniejącego prawa i jeśli państwo nie stanie w końcu po stronie obywateli zamiast po stronie grup uprzywilejowanych, to nawet najlepsza konstytucja nie zapewni nam sprawiedliwego społeczeństwa.
Zobacz też: Prof. Henryk Domański: Nie wierzę w stuprocentową demokrację