"Super Express": - Państwo Elbanowscy zostali doradcami MEN. Pani by ich przygarnęła?
Krystyna Łybacka: - Zespół doradców jest tylko wtedy właściwy i spełnia swoją rolę, jeśli panuje w nim pluralizm poglądów, a nie dominuje w nim opinia tylko jednej strony. Jeśli w zespole doradców minister Zalewskiej są ludzie o zróżnicowanym spojrzeniu na różne sprawy związane z edukacją, to państwo Elbanowscy by mi nie przeszkadzali. Jeśli natomiast ma to wyglądać tak, że tylko oni ministerstwu doradzają, to mają oni zbyt zradykalizowane i zbyt jednostronne poglądy, by służyć MEN radą. Wolałabym, żeby były one równoważone przez inne punkty widzenia.
- Też się zastanawiam, czy to właściwi ludzi na właściwym miejscu. Niby sześciolatki uratowali, ale przy okazji przyłożyli rękę do tego, że trzylatki zostały wypchnięte poza system publicznych system edukacji.
- No właśnie, ich działalność przysporzyła wielu problemów samorządom, które muszą teraz zapewnić miejsce w przedszkolach sześciolatkom kosztem trzylatków, oraz rodzicom trzylatków, dla których zabrakło w nich miejsca. Zresztą to, że państwo Elbanowscy mają doradzać MEN za pieniądze unijne, bo wysłali sześciolatki do przedszkola, to prawdziwy chichot.
Zobacz także: Sławomir Neumann: Schetyna nie będzie leżał na deskach