Opinie Walczak Łukaszenka

i

Autor: SE

Łukaszenka testuje jedność Zachodu, a PiS tę jedność podważa - komentuje Tomasz Walczak

2021-11-10 6:30

Łukaszenka i Putin zaogniają sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Rząd przekonuje, że poradzi sobie z tym problemem sam i odmawia poproszenia o wsparcie Unię Europejską i NATO. Kryzys migracyjny, zdaniem dziennikarza "Super Expressu" Tomasza Walczaka, PiS traktuje jako polityczną szansę, ale pozostając z kryzysem bez wsparcia długofalowo ryzykuje polskie bezpieczeństwo. W jaki sposób? Czytajcie koniecznie komentarz Tomasz Walczaka.

To nie czas dla chojraków

Trwa patriotyczne wzmożenie wśród rządzących i ich akolitów, którzy dmą w bojowe surmy i w reakcji na eskalację kryzysu na granicy przez Alaksandra Łukaszenkę przywołują chwałę polskiego oręża, a co bardziej groteskowi politycy obozu rządowego wpisują obecny kryzys w mit przedmurza chrześcijaństwa i obrony Zachodu przed barbarzyńcami ze Wschodu. Prężenie muskułów i zgrywanie chojraka, który w pojedynkę rozprawi się z bandytą z Mińska, niewiele jednak w rozwiązaniu kryzysu pomogą.

Rząd z jednej strony przekonuje, że zagrożenie jest egzystencjalne, a w tle czai się Putin, ale jednocześnie odmawia wsparcia ze strony naszych sojuszników z NATO czy UE, skazując się na samotną walkę z wrogimi siłami łukaszenkowsko-putinowskimi. Oczywiście, z punktu widzenia notowań obozu władzy taka postawa się opłaca, bo pozwala budować mit zwycięskiej ofensywy przeciw bezprawiu Łukaszenki. To jednak krótkowzroczne myślenie.

Owszem, kryzys na granicy za chwilę nieco przycichnie. Zapewne przez najbliższe dni łukaszenkowska propaganda będzie szukać barwnych obrazków „polskiej bezduszności”, więc spokoju nie będzie, ale coraz więcej wskazuje na to, że całe to zamieszanie na granicy ma w sobie więcej ze spektaklu medialnego niż realnego zagrożenia. Bezprecedensowe siły i środki propagandowe, które Mińsk w tę konkretną sprawę zaangażował, wskazywałyby właśnie na teatralny charakter eskalacji.

Problem jest jednak inny. Eskalacja kryzysu to także test na reakcję Zachodu, który Rosja lubi raz na jakiś czas przeprowadzać. A to naruszy przestrzeń powietrzną państw NATO, a to prowokacyjne przeleci myśliwcem nad natowskim okrętem patrolującym Bałtyk. A to pozwoli Łukaszence podnieść temperaturę konfliktu i dużą grupę uchodźców będzie przeganiać na polską stronę. Tymczasem Polska zamiast wspólnie z sojusznikami z UE i NATO pokazać determinację i jedność w odpowiedzi na prowokacje Mińska i Moskwy, samotnie powiewa narodową flagą, wysyłając tym samym naszym wrogom sygnał, że żadnej praktycznej jedności Zachodu w kryzysowej sytuacji nie ma. Są tylko wspólne słowa oburzenia.

To ogromny błąd rządu, który zamiast myśleć kategoriami długofalowego bezpieczeństwa Polski, wybiera doraźne zyski polityczne. Głupie to i nieodpowiedzialne.

Express Biedrzyckiej - Krzysztof Śmiszek: Nie czuję się bezpiecznie w Polsce Kaczyńskiego