Desperat Łukaszenka
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej z dnia na dzień zaostrzył się. Łukaszenka przez weekend zbierał krążących po Mińsku uchodźców, których zwiózł na Białoruś z Bliskiego Wschodu, a na internetowych grupach, z których korzystają uchodźcy pojawiła się informacja, że wszyscy zostaną przetransportowani na granicę z Polską. Od poniedziałkowego poranka sieć zalały filmy z ogromną grupą zmierzającą ku przejściu granicznemu w Kuźnicy. Potem białoruskie służby z bronią i psami popędziły ludzi do lasu. Po co Łukaszence ta eskalacja?
Jak zwykle próbuje upiec kilka pieczeni na jednym ogniu. Śledząc reżimowe media, które obszernie informują o sytuacji na granicy, widać wyraźnie, że to element wojny informacyjnej. Łukaszenka i jego zbiry wykorzystują uchodźców, by wywołać panikę w Polsce (dość skutecznie, jak się okazało) i puścić w świat propagandowy sygnał, że Polska łamie prawa człowieka, nie przyjmując uchodźców i trzymając ich bez jedzenia i wody na granicy. Ta łukaszenkowska propaganda chce mieć obrazki, jak polscy żołnierze i Straż Graniczna siłą próbuje powstrzymać setki uchodźców przechodzących na polską stronę.
Widać też wyraźnie, że Łukaszenka chce na granicy prowokacji, strzałów a nawet ofiar, nawet wśród swoich służb, by uwiarygodnić swoją opowieść o nim jako obrońcy Białorusi przed polską agresją, którą snuje od czasów rewolucji w 2020 r. Być może, chce też pokazać Putinowi swoją sprawczość i dać swojemu moskiewskiemu patronowi kompletną destabilizację na granicy NATO i UE.
Ciekawe tropy słychać także ze środowisk niezależnych ekspertów białoruskich. W jednej z interpretacji fakt, że próba masowego przerzutu uchodźców do Polski odbywa się tuż po ustaleniach o „pogłębionej” integracji z Rosją, to sygnał, że Łukaszenka przestraszył się Rosji i desperacko szuka uwagi Zachodu. Od dawna kryzys migracyjny sprokurowany przez Mińsk interpretowany jest jako próba zmuszenia Zachodu do rozmów i normalizacji relacji z Łukaszenką. Reżim ma po prostu szukać oddechu, balansując swoją politykę zagraniczną, co przez lata pozwalało mu przetrwać u władzy. Teraz zagrożonej ze strony Putina.
Jeśli ta wersja wydarzeń jest prawdziwa, zdesperowany Łukaszenka staje się niezwykle groźny, nieprzewidywalny i gotowy podpalić świat. A to niczego dobrego nie wróży.