Aleksander Łukaszenka dotąd bardzo niechętnie i wyraźnie się ociągając podejmował decyzje dotyczące wojny w Ukrainie. Teraz jednak nagle jakby wrzucił wyższy bieg. W czwartek bowiem mówił o utworzeniu kolejnego dowództwa operacyjnego, a nie robi się tego, gdy myśli się o pokoju.
Podczas czwartkowego spotkania z dowódcami armii nie tylko nakazał utworzenie dowództwa południowego wojsk Białorusi, ale podkreślił, by zrobić to "natychmiast". Doszło do tego, ponieważ dyktator z Mińska przekonuje, o rosnącej presji militarnej z zachodu. Jego zdaniem groźna wobec Białorusi jest między innymi Polska i kraje bałtyckie, które mają szczuć go wojskami niedaleko białoruskich granic.
- Presja militarna będzie wywierana na nas poprzez stacjonujące wojska Polski, Litwy, Łotwy i NATO, a także przez utrzymywanie i eskalację działań wojennych w Ukrainie. Niestety, otworzył się nowy front i nie możemy nie zwracać na to uwagi - oświadczył podczas spotkania Aleksander Łukaszenka.
Poniżej zdjęcia z procesu rosyjskiego żołnierza odpowiedzialnego za śmierć cywilów
Podczas spotkania Łukaszenka roztoczył przed dowódcami armii wizję wojny. Mówił o konflikcie na terytorium ich kraju, niewątpliwie po to, by zmobilizować ich do działania. Bezpośredni atak na Białoruś to mrzonka i nikt się na nią nie szykuje.
- Musimy przeprowadzić tę rotację, to jest mój rozkaz. Takie są warunki wojenne, ale na razie bez wojny. Musimy opracować planowanie w tych warunkach, jeśli, nie daj Boże, będzie wojna, to jak będziemy działać - podkreślił na czwartkowym spotkaniu dyktator.
Łukaszenka skutecznie opiera się wojnie
Dotąd Aleksander Łukaszenka skutecznie opierał się posłaniu na front wojny w Ukrainie swoich żołnierzy. Choć Kreml w tej sprawie miał nie przestać naciskać, to Łukaszenka nie zdecydował się na otwarty atak na Ukrainę, ze względu na ogromny opór społeczny Białorusinów, a nawet w armii.
Nie zmienia to jednak faktu, że Mińsk jest stroną w tym konflikcie. Rosjanie korzystają z terytoriów podległych Mińskowi w trakcie ostrzeliwania celów ukraińskich. Co więcej, w środę białoruski premier, Raman Hałouczenka, oświadczył, że Białoruś dostarcza Rosji broń w związku z wojną w Ukrainie.
Polecany artykuł: