Tu trzeba odnotować, że bardziej szanujący się medycy nie dołączyli do chóru rządowych potępień „pseudoturystów”. Nawet dr Paweł Grzesiowski nazwał łączenie Krupówek ze wzrostem zakażeń demagogią.
Granic żenady nie zna za to sam minister Niedzielski, który od poniedziałku, a zwłaszcza od środy, gdy liczba zakażeń wzrosła, zacierał już rączki, grożąc: „Ha ha, zaraz was znowu pozamykamy”. Trudno nie odnieść wrażenia, że dla szefa resortu zdrowia straszenie ludzi to coś więcej niż toporna operacja psychologiczna – to dla niego również perwersyjna przyjemność.
We wspomnianym programie dr Sutkowski apelował, żebyśmy nie usprawiedliwiali w żaden sposób „procesów, jakie działy się na Krupówkach”. Ja nie jestem w żaden sposób usprawiedliwić robienia z ludzi idiotów. Jakie to tam się działy „procesy” i kogo nie powinniśmy usprawiedliwiać? Może jednak władzy, który najpierw nie pozwala ludziom odpocząć przy bardzo niskiej liczbie zakażeń, potem kumuluje całe ferie w dwóch tygodniach, a potem otwiera wreszcie stoki i hotele, ale zaznacza, że to może tylko na dwa tygodnie. I oczekuje, że ludzie nie będą chcieli tych dwóch tygodni maksymalnie wykorzystać? Kto tu nie umie przewidywać konsekwencji swoich działań?
Jeśli zaś rządzącym naprawdę się wydaje, że mogą sobie bujać ludźmi jak gumowym kaczorkiem w wannie – a to zamkniemy, a to otworzymy; pozwolimy wyjeżdżać, nie pozwolimy wyjeżdżać; pozwolimy pójść do kina, nie pozwolimy – to niech w końcu pojmą, że to tak nie działa. Przy każdym kolejnym zwrocie cierpliwość jest coraz mniejsza i poziom buntu, który widzieli wcześniej, przy następnym ostrym lockdownie wzrośnie wykładniczo. I bardzo dobrze.