Łukasz Warzecha

i

Autor: Andrzej Lange

Warzecha: Europę zgubi "Posunięta do paranoi poprawność polityczna"

2016-04-22 14:28

Życie bywa ironiczne w wyjątkowo okrutny sposób. Oto Anders Breivik wygrał przed norweskim sądem proces, w którym oskarżał norweskie państwo o okrutne traktowanie w więzieniu. Okrucieństwo miało polegać między innymi na podawaniu zimnej kawy, wyposażeniu w przestarzałą konsolę do gier oraz izolowaniu od kontaktu ze światem zewnętrznym. Norweski sąd zgodził się z tym ostatnim zarzutem.

Gdzie tu ironia? Otóż skuteczność skargi masowego mordercy – którego powinien czekać stryczek, a nie przytulna cela z kawą i telewizorem – ma swoje źródło w przeżarciu norweskiego systemu sprawiedliwości przez posuniętą do paranoi poprawność polityczną. Tak się zaś składa – o czym dziś mało kto przypomina – że na wyspie Utoya w roku 2011 Breivik zabijał członków młodzieżówki norweskiej Partii Pracy, która rządzi Norwegią od 2005 roku. Przy norweskiej Partii Pracy, jak to zwykle bywa ze skandynawskimi partiami socjalistycznymi, polski SLD jawi się jak czarnosecinna konserwa, a partia Razem – jak umiarkowani centryści. Jeżeli dzisiaj bezwzględny morderca śmieje się w twarz rodzinom ofiar i wszystkim Norwegom, to mogą oni winszować tylko sobie samym: to oni urządzili sobie kraj, w którym zbrodniarz ma większe prawa niż jego ofiary. Breivik, uderzając w spotkanie młodzieżówki socjaldemokracji na Utoyi, mógł być spokojny, że nikt mu nie przeszkodzi. Wszak obiektem jego ataku byli przeciwnicy posiadania broni – wspólna cecha lewicy na całym świecie – nie było więc ryzyka, że znajdzie się wśród nich ktoś uzbrojony, kto położy szybko kres morderczemu rajdowi psychopaty. Na Utoyi byli wyłącznie tacy, którzy (podobnie jak wielu polskich polityków) uważali, że obywatel broni nie musi posiadać, bo w razie czego obroni go państwo. Tymczasem norweskie państwo w postaci policji przez kilkadziesiąt minut nie umiało sobie zorganizować łodzi, żeby się w ogóle na Utoyę dostać. W tym czasie Breivik bezkarnie przeprowadzał masakrę. Ta sytuacja jest modelową ilustracją powiedzenia, że złego człowieka z bronią może powstrzymać tylko dobry człowiek z bronią. Na Utoyi takiego dobrego człowieka z bronią zabrakło. Powinno być mi żal Norwegów, ale nie jest. Podobnie jak nie jest mi żal Szwedów, których państwo zdycha pod naporem imigranckiego najazdu, a mimo to szwedzka politpoprawna cenzura w postaci odpowiednich przepisów kodeksu karnego dba, żeby przypadkiem nie prześlizgnęły się gdzieś jakieś przejawy „nienawiści rasowej”. Wobec czego na wszelki wypadek szwedzkie oficjalne media udają, że problemu nie ma. Czasami niektórzy zastanawiają się, gdzie w Europie najpierw upadnie zachodnia cywilizacja. Ja niezmiennie stawiam na Skandynawię, której mieszkańcy sami idą pod nóż – czy to różnych Breivików, czy bandytów, fanatyków i gwałcicieli z krajów islamu. I to, co najlepsze, idą pod nóż z uśmiechem i śpiewem na ustach. Szerokiej drogi.

Zobacz: Tomasz Walczak: Czego polska prawica nie rozumie w sprawie Breivika?