Innymi słowy – wszyscy sfinansujemy wizje Mateusza Morawieckiego i elektryczne zabaweczki dla bogaczy. Proszę o tym pamiętać w trakcie tankowania. Mam nadzieję, że będzie państwa rozpierać duma, kiedy pomyślicie, że dzięki zabranym wam pieniądzom ktoś kupi sobie samochodzik na prąd za jedyne 150 tys. zamiast 175 tys. Proszę, jakim nowoczesnym państwem będziemy dzięki miłościwie nam rządzącej partii!
A gdyby mieli państwo wątpliwości, czy warto elektryczne autko kupować, to odpowiadam: warto, jeśli chcą państwo nadal wjeżdżać bezpłatnie do centrum miasta. Bo tą samą ustawą PiS otworzył samorządom drogę do wprowadzenia opłat za wjazd do „stref niskoemisyjnego transportu” dla samochodów spalinowych. Państwo zatem, w imię modernizacji Polski, zapłacą więcej na stacji i dodatkowo wjeżdżając do centrum, ale ten, kogo stać na elektryczne autko, dostanie dotację, a do centrum wjedzie sobie bezpłatnie. No i jak – jest duma, prawda? Powinniśmy wszyscy podziękować władzy, że pozwala nam się dokładać do elektrycznych samochodzików. To przecież takie europejskie jest.
Oczywiście minister Tchórzewski mówił też o tym, że prezesi Orlenu i Lotosu oświadczyli, iż ich firmy opłatę emisyjną wezmą na siebie. Oczekuję zatem, że wkrótce zostaną upublicznione odpowiednie uchwały zarządów obu firm, bo przecież taką decyzję trzeba podjąć formalnie. A następnie przy każdej podwyżce ceny paliwa dostaniemy szczegółowe wyjaśnienie, skąd ona się wzięła, tak żebyśmy nie podejrzewali przypadkiem, że firmy po cichu sobie na nas jednak tę opłatę odbijają.
A to wszystko po to, by żyło się lepiej. By żyło się lepiej – wszystkim.
Czy myśmy tego już gdzieś nie słyszeli?