Miś z wazeliny
Proszę państwa, oto Miś. Miś jest bardzo grzeczny dziś.
Leje gęsto wazeliny, robi też pocieszne miny.
„Kopacz? Geniusz to w spódnicy! Przykład mądrej, dzielnej lwicy.
Komorowski? Przewspaniały! Gdy go widzę, puchnę cały
Z dumy, że jest prezydentem i steruje tym okrętem
Jak kapitan najwspanialszy, zacny, groźny, najwytrwalszy.
Kaczor? Patrzeć wprost nie mogę. Spluwam tylko na podłogę,
Gdy ten gad się gdzieś pojawia. Polską wrednie się zabawia!”.
Wygłosiwszy te banały, Misio wybałusza gały,
Na dwóch łapkach staje pięknie, czasem nawet aż przyklęknie,
Byle ochłap mu rzucili i go tym uszczęśliwili.
Ten felieton musiał się tak zacząć, bo Miś wart jest poetyckiego wstępu jak nikt. Ani bywalec wielu partii Richard Francis Czarnecki, ani niegdysiejszy autorytet Wszechpolaków, a dziś Romek od pisania pozwów, ani wędrujący w szybkim tempie przez polityczne pola John Godson, ani Paweł Zalewski, niegdysiejszy emigrant z PiS do PO, ani żaden inny wagabunda polskiej polityki nie zrobił tak wiele, by upodobnić się do zwierząt, symbolizujących zdradę, fałszywość, oślizgłość. Muszę przeprosić wszystkie misie, które są zwierzętami godnymi szacunku, groźnymi i szanującymi się. Miś występuje w wierszu na początku tylko dlatego, że kiedy w kontekście polskiej polityki powiedzieć „Miś”, jest oczywiste, o kogo chodzi. Odpowiedniejszy byłby może – padalec? Ale też nie, bo padalec, beznoga jaszczurka, to właściwie miłe i pożyteczne zwierzę.
Rzecz nie w tym, że nowy szef Centrum Informacyjnego Rządu Michał Kamiński był w wielu partiach. To się przydarzyło licznym polskim politykom. Rzecz także nie w tym, że w ciągu paru lat wykonał manewr, prowadzący go z PiS poprzez Polska Jest Najważniejsza do Platformy. Nawet to może się zdarzyć i niekoniecznie należy to potępiać. Rzecz w stylu i motywacjach. Ciekawe, czy Kamiński mógłby dziś bez mrugnięcia okiem przeczytać wiersz Zbigniewa Herberta „Potęga smaku”.
Zobacz: Opinie. Tomasz Walczak: Skandal wokół Auschwitz
Z Kamińskim jak dotąd równać się może pod tym względem tylko jedna osoba: Radosław Sikorski. Obecny marszałek Sejmu wyznaczył trudny do doścignięcia standard żenującej gorliwości w wazeliniarstwie wobec swojej nowej formacji i plucia na poprzednią. Różnica polega na tym, że o ile Sikorski, przechodząc z obozu PiS do PO, przynajmniej zapewnił sobie od razu względnie istotne miejsce, to Kamiński od kilku lat łasił się o jaki bądź ochłap, gorliwością w podlizywaniu się władzy i w atakowaniu swoich dawnych partyjnych kolegów przebijając nawet Sikorskiego. W końcu ochłapu się dochrapał. Ale dużym kosztem.
Kamiński, jak każdy skończony cynik, sądzi zapewne, że w polityce dozwolony jest dowolny – jak zapewne chciałby to nazwać – pragmatyzm. Ale wiarygodność i klasa to też polityczna waluta. Kamiński zmarnował cały swój zasób w obu tych dziedzinach i nigdy go nie odzyska. I dobrze, bo poza cysternami wazeliny nie wnosi do polskiej polityki kompletnie nic.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail