Rząd zapowiedział właśnie wyprowadzenie kozy, przedstawiając warunkowy plan odmrażania poszczególnych dziedzin życia w maju. W dużej mierze pozbawiony sensu, jak zresztą niemal wszystkie podobne działania wcześniej. Dlaczego na przykład dopiero na koniec maja mają zostać otwarte teatry i kina, skoro już od 4 maja wracają centra handlowe? Jaki sens ma wysłanie starszych dzieci do szkół praktycznie na tydzień – bo tyle pozostanie od ich powrotu do wystawienia ocen? Lecz cóż, jeśli standard intelektualny obecnej władzy w jej walce z epidemią wyznaczyło zamknięcie lasów, to nie ma się co dziwić.
Czy damy się na to nabrać, jak na prostą manipulację psychologiczną dał się nabrać rabinowi Szlomo? Mam nadzieję, że nie. Różnica polega na tym, że rabin naprawdę chciał pomóc, a władza jedynie maskuje własną nieporadność, niekompetencję i klęskę, mierzoną dziesiątkami tysięcy nadmiarowych zgonów i zarazem życiowymi tragediami przedsiębiorców, dzieci, rodziców. Dlatego nie wolno nam zapomnieć o tym, jak przez ponad rok niszczono nam życie bezprawnymi rozporządzeniami, nękano obywateli milicją i Sanepidem, prowadzono politykę skrajnie niespójną, nielogiczną, wprost głupią. Konsekwencje będziemy ponosili przez lata.
Niech to jednak nie brzmi, jakby to był już koniec zabawy. Przedstawiciele władzy coraz śmielej mówią o dyskryminowaniu niezaszczepionych. Pytany o to podczas konferencji prasowej pan premier oznajmił enigmatycznie, że „trwają prace”. Minister Niedzielski mówi o trzeciej dawce szczepionki tak jakby to był już pewnik, ale też zaznacza, że nie uchroni ona przed kolejnymi wariantami. To szaleństwo się wcale nie kończy, a sanitaryści będą chcieli więcej i więcej, chyba że powiemy im wyraźnie: dość.