Potem, jako się rzekło, był atak na "Charlie Hebdo". Następnie były filmy pokazujące, jak zbrodniarze z Państwa Islamskiego palą ludzi żywcem w klatce albo podrzynają im gardła. Ale wszystko to było daleko i dotyczyło Syryjczyków, Libańczyków, Irakijczyków, względnie Francuzów. Teraz dotyczy również Polaków, choć na szczęście wciąż jeszcze dzieje się daleko. Idąc tropem rozumowania mojej znajomej, dziś tym bardziej powinna załamywać ręce nad polską islamofobią, zakładając, że wybuchnie z wielką siłą.
Oczywiście nic takiego nie nastąpi. Polacy w ogóle nie są tak zapalczywi i emocjonalni, jak zwykło się uważać, szczególnie gdy idzie o problemy, które wydają im się odległe. A ten nadal taki się wydaje, raczej niesłusznie. Lincze na polskich muzułmanach pozostaną w sferze życzeń lewicy, która mocno ich pragnie, bo przy ich okazji mogłaby podnieść larum i trochę się polansować.
Nie godzę się natomiast na lewackie jojczenie o islamofobii, podobnie jak na bajeczki o islamie jako religii pokoju. Sposób działania islamskich terrorystów nie jest sprzeczny z ich religią. Wypływa z jednej z możliwych jej interpretacji, a warto pamiętać, że nie ma w islamie jednego centrum, które byłoby w stanie narzucić swoje opinie innym z urzędu. Dlatego po jednej stronie możemy mieć imama, który będzie apelował o pokój i wstrzemięźliwość, a po drugiej - ekstremistę, który powołując się na ten sam Koran będzie uzasadniał konieczność walki z "niewiernymi", choćby za pomocą miecza. Brak nadrzędnej instancji, która by ten spór rozsądziła.
Atak na tunezyjskie muzeum, na francuską redakcję czy przerażające morderstwa pojmanych chrześcijan albo muzułmanów z innych odłamów tej religii nie są wypaczeniem islamu, ale jedną z jego równoprawnych konsekwencji. I nie jest to żadna islamofobia, tylko stwierdzenie faktu.
Mamy to szczęście, że w naszych lokalnych warunkach to jest wciąż problem marginalny. Ale już zostaliśmy w tę walkę wciągnięci na poważnie. Znajomy napisał do mnie, że po tym, co się stało, chciałby zobaczyć w szybkiej reakcji polskie F-16 nad północnym Irakiem - czyli obszarem opanowanym przez Państwo Islamskie. Podzielam to pragnienie. Lecz patrząc na siedzących za stołem w trakcie specjalnej narady przysypiającego Bronisława Komorowskiego, kompetentną i błyskotliwą Ewę Kopacz oraz walecznego szoguna Kozieja, zaczynam się martwić, czy polskie państwo byłoby w stanie zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom choćby tu, na miejscu.
Zobacz: Łukasz Warzecha: Dzieciaczki szkolne na zamówienie
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail