Ludwik Dorn za wszelką cenę próbuje się utrzymać w polityce. Nie wyszło mu z PiS. Z Solidarną Polską też mu sie nie układa, wiec teraz postanowił szukać ratunku w "obozie wroga". Ten do niedawna zatwardziały przeciwnik PO dziś chce współpracować z partią Donalda Tuska. - Na PiS stawiam krzyżyk, a nastawiam się na ewentualną współpracę z obecnym obozem władzy. Skończyłem 60 lat, a w moim przekonaniu w polityce człowiek jest wart tyle, ile po sobie pozostawi – mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Ludwik Dorn. Polityk zaznacza, iż przed nim jest jeszcze jakieś 10 lat w polityce, a potem, jak sam zaznacza, będzie "stetryczałym pierdzielem, którego zagryzą dzisiejsi 50-latkowie".
Były minister spraw wewnętrznych i administracji stwierdza, że gdyby miał 50 lat, to bez żadnych wahań mógłby się zoportunizować, pobierać dietę poselską, iść na porozumienie z PiS i czekać na swoją chwilę. Ale ponieważ ma już 60 lat, nie ma już czasu na czekanie.
Zobacz też: Ludwik Dorn idzie do Platformy? Ale miziać się nie chce!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail