Tymczasem tego samego dnia w innej komisji - Komisji Ustawodawczej - wylądował projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, która w imię dobrostanu norek i innych zwierzątek kasowałaby w Polsce branżę futerkową oraz ubój rytualny. Komisja powinna zajmować się wyłącznie względami prawnymi, ale stała się forum dla ideologicznych wystąpień zwolenników zakazu. Projekt będzie dalej procedowany.
Zbieg okoliczności, ale bardzo kłopotliwy dla partii rządzącej. Nie wystarczy bowiem nazwać się samemu prawicą - nawet "zjednoczoną" - żeby nią naprawdę być. PiS unika jak może za- ostrzenia przepisów antyaborcyjnych (co politycznie jest nawet zrozumiałe), ale zarazem ma coraz wyraźniejszego hopla na punkcie ochrony zwierzątek, realizując tutaj (i nie tylko tutaj) agendę typowo lewicową, a nawet lewacką. Dopiero co uchwalona nowelizacja prawa łowieckiego na ten przykład jest nie tylko skierowana przeciwko myśliwym, ale w jednym z punktów w typowy dla lewicy sposób ingeruje w prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie ze swoimi poglądami, zabrania bowiem uczestnictwa nieletnich w polowaniach. Przy czym nie jest to żaden wyraźny ani nawet śladowy problem społeczny - to czysta ideologia.
Nie wiem, czy ktokolwiek w partii rządzącej ogarnia obraz całości i widzi, jak wyglądają tego typu zbiegi zdarzeń. Nie sądzę. Podejrzewam, że nawet sam Jarosław Kaczyński nie ma na to czasu, a jeśli nawet ma, to brakuje mu dystansu. Ale wyborcy ten dystans mają i widzą, co się dzieje. Ci, którzy oddawali głos na PiS w przekonaniu, że wybierają prawicę, mogą być mocno zdziwieni, że priorytetem są dla rządzących lisy i norki, a nie są nim ludzie. Gdyby chcieli takiej właśnie hierarchii, mieli przy urnach do wyboru SLD lub Razem.
Zobacz: AWANTURA przed siedzibą biskupów. Poszło o aborcję [ZDJĘCIA]