"Polski Ład" to pakiet rozwiązań dla obywateli Polski, który miał został ogłoszony jakiś czas temu. Tak się jednak nie stało. Jednak miniony weekend przyniósł zmianę w tym zakresie. Bowiem "Nowy Ład" został zaprezentowany wszystkim Polakom. Wśród entuzjastów programu jest wiele osób, które cieszą się z propozycji Zjednoczonej Prawicy. Nie wszyscy podzielają tę radość. W grupie, która zdecydowanie kontestuje propozycje rządu można znaleźć głosy merytorycznej krytyki oraz oburzenie. Specjalnie dla czytelników "Super Expressu" Leszek Miller odnosi się do niektórych założeń "Polskiego Ładu". Miller porusza kwestię dotycząca dopłaty do mieszkania. Felietonista "SE" nie zostawia suchej nitki na tym pomyśle. Ma rację? Zachęcamy do dyskusji!
„Baju, baju – będziem w raju”
Opadły już na ziemię słowa, które niczym złote confetti PiS rozsypywał w czasie prezentacji swojego „Polskiego Ładu”. Przyszedł czas uważnego pochylania się nad rozwiniętą przed naszymi oczami świetlaną przyszłością.
Pierwsza refleksja narzuca się sama: żeby to, co tym razem nam zaprezentowano było wiarygodne i uczciwe, powinno być poprzedzone rozliczeniem wcześniejszych obietnic. A Prawo i Sprawiedliwość w składaniu obietnic jest mistrzem świata! Choćby „Strategia odpowiedzialnego rozwoju”, poprzedniczka „Polskiego ładu”, promowana z wielkim rozmachem. Eksperci obliczają, że została zrealizowana w zaledwie 12 procentach! A co z resztą? Milion samochodów elektrycznych istnieje tylko w dowcipach, ze 100 tys. tanich mieszkań powstało 18 tysięcy, flotylla nowoczesnych promów pasażerskich – nie ma ani jednego, program budowy szybkich kolei - zero efektów, inwestycje - o 25 proc. mniej niż planowano. A obiecanki-cacanki dla rolników: 500 zł. do każdej krowy i 100 złotych do każdej świni?… Chyba nawet sami rolnicy już o nich nie pamiętają.
Tymczasem znów słyszymy o tanich mieszkaniach. Tym razem rząd obiecuje dopłaty do kredytów mieszkaniowych w wysokości 100 proc. wkładu. To w praktyce oznacza, że o tym, co to jest „tanie mieszkanie” będą teraz decydowali deweloperzy. Program „tanie mieszkania” ląduje więc na śmietniku - obok 19-procentowego podatku liniowego dla samozatrudnionych. Wprowadziłem go w 2003 roku z wielkim pożytkiem. Nikomu nie przeszkadzał, dopiero Morawiecki postanowił go zlikwidować. PiS wprowadza niepodlegającą odliczeniu podatkowemu 9 proc. składkę zdrowotną, czyli de facto podatek zdrowotny zamiast dotychczasowego ryczałtu. Każdy prowadzący najskromniejszą nawet działalność gospodarczą, będzie teraz płacił w sumie 28-proc. (dotychczasowe 19 plus nowe 9 proc.) Dotyczy to 1,6 - 1,7 mln. Polaków! Rząd nie promuje więc pracy, tylko łupi pracowitych, tyrających po kilkanaście godzin na dobę we własnych firemkach, zarabiając w ten sposób na życie i na wychowanie dzieci. „Polski ład”, to śmierć odradzającej się mozolnie polskiej klasy średniej.
„Bogaci mają płacić więcej” mówią zgodnym chórem premier Morawiecki i prezes Kaczyński. Z nowej skali podatkowej wynika, że dla nich Polak bogaty, to ten, który zarabia 6000-7000 zł. Tyle, ile wynosi niemiecka płaca minimalna – 1584 euro… Na wołowej skórze by nie spisał zapewnień składanych przez PiS, że nie będzie wzrostu podatków.
Obietnicami każdego można uczynić bogaczem, ale po zdjęciu pozłotki „Polski ład” wcale taki ładny już nie jest.