Erdogan zapowiedział, że w dniu dzisiejszym zapadnie ważna decyzja będąca konsekwencją próby przewrotu. Być może będzie to przywrócenie kary śmierci, co turecki prezydent zdążył już zadeklarować. "Nie ma prawa, którego nie można zmienić" - wykrzyczał na wiecu, powołując się na wolę swoich zwolenników. Unia szachowana tysiącami imigrantów i przymykająca oczy na dotychczasowe wyczyny tureckiego satrapy może być już niedługo zmuszona do oglądania masowych egzekucji.
Po piątkowych wydarzeniach Turcję zalewa fala aresztowań i dymisji w armii, policji i wymiarze sprawiedliwości. Zatrzymano 8 tysięcy osób, w tym nie tylko wojskowych, ale sędziów, prokuratorów, policjantów i pracowników administracji. Zapowiadane są dalsze uwięzienia. Na zarzut, że przecież trudno zakładać, iż wszyscy aresztowani przyłożyli rękę do zamachu, przedstawiciele rządu odpowiadają, że gdyby pucz się udał, zapewne wszyscy podejrzani uczestniczyliby w formowaniu nowej władzy i to przypuszczenie w zupełności wystarczy.
Widać jak na dłoni, że Erdogan, który od dawna miał na pieńku z częścią wojskowej i prawniczej elity, wykorzystuje ostatnie wydarzenia, by zadać jej ostateczny cios. Oświadczył, że nieudany pucz jest "zesłaną przez Boga" okazją do pozbycia się zdrajców z szeregów armii. Zapowiedział też dalsze oczyszczanie wszystkich instytucji państwowych z "wirusa" odpowiedzialnego za próbę przewrotu.
Prezydent czuje się pewnie i ma świadomość, że wygrał podwójnie. Nie tylko utrzymał dotychczasową pozycję, ale także uzyskał możliwości ostatecznej rozprawy z oponentami. Przez całe lata uparcie dążył do zmonopolizowania władzy, aby wreszcie mieć tę szansę w zasięgu ręki. Erdogan od dawna mówił o potrzebie nowej konstytucji wzmacniającej jego i tak już wysoką pozycję, teraz nadchodzi doskonały moment, by ją uchwalić. Media ironicznie nazywały go "sułtanem", wkrótce przestanie to być żart, a zacznie odzwierciedlać rzeczywistość kraju zmierzającego w kierunku islamskiej dyktatury. Szlak jest już przetarty. Zabójstwa liderów opozycji, podporządkowanie wymiaru sprawiedliwości, represje w stosunku do dziennikarzy, wojna z Kurdami, popieranie Państwa Islamskiego to aż nadto, aby wyrobić sobie ocenę demokracji Erdogana. Czy mnożące się pogłoski o sprowokowaniu zamachu na samego siebie i listach proskrypcyjnych od dawna sporządzonych są całkowicie niedorzeczne? Cui bono, kto odniósł korzyść? - pytali w takich razach Rzymianie. W tym przypadku jedyna korzyść ma twarz Erdogana.
Zobacz: Daniel Kawczynski: Musimy lepiej kontrolować migrację zarobkową