Leszek Miller

i

Autor: Piotr Piwowarski

Leszek Miller: Sowy cień

2015-09-23 4:00

Często słyszę, że przyszedł moment, żeby Polska okazała solidarność z uchodźcami, bo sama doznała solidarności w stanie wojennym. Porównywanie sytuacji uchodźców z Syrii z polskimi emigrantami z lat 80. uważam za grube nadużycie. Polska stanu wojennego była krajem biednym, niedającym sobie rady z wyzwaniami ekonomicznymi, skłóconym politycznie, ale śmierć nie czyhała u nas na mieszkańców za każdym rogiem! Ten argument z daleka pachnie fałszem i nadużyciem. Niestety, wielokrotnie uciekają się do niego przedstawiciele rządu i różni rzeźbiarze naszej moralności.

Zasady, którymi powinna się kierować Polska w tej niełatwej sytuacji, powinny być jasne. Pierwsza - tym bez dachu nad głową, których śmierć dogania, bezwzględnie pomóc trzeba. Druga - jeśli chcemy zachować spoistość Unii, to odmawiać współdziałania z UE nie można. To byłoby fatalne - może zadowoliłoby niektórych polityków reprezentujących polską ksenofobię, ale na dłuższą metę przyniosłoby Polsce straty nie do odrobienia. Okazalibyśmy się krajem niezdolnym do wspólnego stawiania czoła europejskim wyzwaniom, za to zawsze zdolnym do wyciągania ręki po pieniądze. Polska stałaby się kimś na wzór tych, których nie rozumiemy i których się boimy. Pożeglowalibyśmy w kierunku arabskich gett we Francji. Tyle że na skalę całego kraju.

Zobacz: Laila Shukri: U Arabów honor mężczyzny leży między nogami kobiety

Nie do przyjęcia jest jednak także bezwarunkowe przyjmowanie emigrantów w liczbie z góry przez Unię narzuconej. To powinno zależeć od możliwości danego kraju i ten kraj powinien te liczby określać. A Polska, wbrew bajkom o "zielonej wyspie", jest krajem biednym. PKB i dochód na głowę mieszkańca dają nam czwarte miejsce od końca w UE! Jesteśmy biedniejsi niż targana konfliktami Grecja. To ma swoje konsekwencje. Wysokość rozmaitych świadczeń społecznych jest w Polsce bardzo niska. Można zażartować, że jeśli uchodźcy się o tym dowiedzą, to nie pozostaną tu nawet minuty. Rząd nie powinien się więc godzić na żadne narzucane "kontyngenty". To powinna być jego decyzja, wynikająca z możliwości. Nie ma solidarności bez dobrowolności.

Z kolei tym, którzy mimo wszystko będą chcieli z nami pozostać, trzeba jasno powiedzieć: chcesz być Polakiem, to w naszym domu obowiązują nasze zasady. Musisz przyjąć polskie prawo, zasady kulturowe, wysyłać dzieci do polskich szkół, nauczyć się języka i podjąć pracę.

Na koniec zaś - przed rządem będzie stał jeszcze jeden poważny problem: jak oddzielić nieszczęśników pozbawionych przez wojnę wszystkiego od emigrantów zarobkowych. Jak odróżnić jednych i drugich od ludzi niebezpiecznych? Niby sprawa techniczna i służby specjalne powinny sobie z nią poradzić, ale skoro nie poradziły sobie u Sowy i Przyjaciół?...