"Super Express": - SLD zdobyło 9,44 proc. w wyborach do europarlamentu. Sukces czy klęska?
Leszek Miller: - I to, i to. Trzy lata temu dostaliśmy srogie lanie i jesteśmy w parlamencie 5. ugrupowaniem. Po tych wyborach przesunęliśmy się na podium, jesteśmy 3. Natomiast nie mogę powiedzieć, że to sprawia nam całkowitą satysfakcję. Jest dalej duża odległość między nami a PiS i PO.
- Odczuwa pan schadenfreude, myśląc o Palikocie, Kwaśniewskim, Kaliszu? Cieszy się pan gdzieś tam w środku?
- Mają to, na co zasłużyli. To był projekt od początku skierowany przeciwko SLD. Zabrał nam trochę głosów, choć np. w Warszawie Wojciech Olejniczak wygrał z Ryszardem Kaliszem. Gdyby nie Kalisz, Olejniczak byłby dzisiaj w europarlamencie. Ci, którzy to wymyślili, mają dzisiaj pewność, że żaden projekt polityczny po lewej stronie sceny politycznej obok SLD, a tym bardziej skierowany przeciw SLD, nie ma szans powodzenia. Dostali po łapach.
- Czy jest tak, jak mówi jeden z prawicowych polityków, że Kwaśniewski pogrzebał kolejną partię, kolejny polityczny projekt? Że jest kulą u nogi? Miał być motorem napędowym, a okazuje się, że to betonowe buty.
- Myślę, że ma wkład w klęskę projektu Janusza Palikota i jego bliskich współpracowników. Niewątpliwie nie przyniósł on żadnej pozytywnej, dodatkowej wartości. Zresztą, jak pan pamięta, Janusz Palikot określił wpływy pana prezydenta na 1 do 2 proc.
- Co z celebrytami, którzy znaleźli się na liście SLD? Z Weroniką Marczuk i z Kalatą?
Można powiedzieć, że celebrytki nie ciągną list, bo się nie dostały?
- To dotyczy wszystkich celebrytów, z żadnej listy nikt tak nazywany się nie dostał i to być może jest wskazówka na przyszłość. Wyborcy wolą osoby o większym doświadczeniu politycznym. Prawdziwych polityków.
- Lewica jest słaba w Polsce?
- Jest na pewno nie taka, jak byśmy chcieli. Ale niech pan zwróci uwagę, że cała moja rodzina polityczna w Europie - socjaliści i socjaldemokraci - przegrali wybory. To mnie martwi, bo oznacza, że Europa pójdzie tym kursem, jaki od kilku lat jest realizowany, czyli kolejnymi drastycznymi cięciami, coraz większym bezrobociem. Ugrupowania skrajne będą rosły w siłę. Nawiasem mówiąc, to właśnie rządząca przez ostatnie 5 lat w Europie prawica wyhodowała sobie ugrupowania skrajnie prawicowe, które chcą zniszczyć Unię Europejską.
- W taki sposób tłumaczy pan sukces Korwin-Mikkego?
- Jest niewątpliwie zapotrzebowanie na takie radykalne ugrupowania. Jest taka chęć czy też taka nadzieja, że wystarczy prostymi receptami zmienić rzeczywistość.
- A może to jest czerwona kartka dla rządzących? Że my was nie chcemy, my wam nie ufamy, szukamy zmiany? Jakiejkolwiek, ale zmiany.
- W Polsce każde wybory przynoszą jakąś osobliwość. Najpierw taką osobliwością był Andrzej Lepper, potem Janusz Palikot, a teraz jest Korwin-Mikke. Jeden Janusz zastąpił drugiego Janusza.
Zobacz: Generał Jaruzelski umierał skłócony z żoną. Jego małżeństwo przechodziło kryzys
- Pan się chyba osobiście zna i przyjaźni z Korwinem, a przynajmniej się lubicie.
- Przyjaźń to za duże słowo. Cenię sobie Korwin-Mikkego, dlatego że on nie zmienia poglądów, mówi dokładnie to samo od 20 lat. Polska scena polityczna jest wypełniona rozmaitymi osobnikami, którzy co tydzień mają inne poglądy. Raz zakładają religijne pismo "Ozon", a za chwilę są antyklerykałami. Raz kochają tych, raz innych. Na tym tle Korwin-Mikke jest jak skała.
- Czy wybory do europarlamentu pokazują jakieś tendencje, które będą miały miejsce za 1,5 roku w wyborach parlamentarnych w Polsce?
- Myślę, że pokazują jedno - rezerwy PO się wyczerpują. Teraz jeszcze o włos wygrali wybory, ale to może być ostatnie zwycięstwo. Stratedzy PO mają o czym myśleć.
- Śmierć generała Jaruzelskiego i pana wpis na Twitterze: "Odszedł wielki Polak do końca gnębiony przez polityczne hieny i pospolite chłystki"
- Jak widziałem generała Jaruzelskiego, który leży na szpitalnym łożu, a jednocześnie trwała dyskusja, czy go pochować pod takim czy innym płotem - po prostu nie akceptuję tego.
- IPN twierdzi, że Jaruzelski nie powinien zostać pochowany na Powązkach. Powinien czy nie?
- Myślę, że IPN chętnie by powiedział, że generał powinien zostać pochowany pod jakimś płotem, blisko jakiegoś śmietnika. Ale to jest maniera IPN. To jest zbiorowisko talibów i hunwejbinów.
- "Co na żałobę narodową powiedziałyby rodziny ofiar z ťWujkaŤ? Miller popełnia kardynalny błąd, uprawia politykę, grając na uczuciach rodziny, wiedząc, że to jest niemożliwe" - powiedział w Trójce poseł PO Rafał Grupiński, mówiąc o pana pomyśle wprowadzenia żałoby narodowej z powodu śmierci Jaruzelskiego.
- To właśnie Rafał Grupiński uprawia politykę za pomocą takich sformułowań. Sprawa jest jasna i oczywista. Albo uznajemy, że generał Jaruzelski był prezydentem i w związku z tym należą mu się honory przynależne prezydentowi, albo uważamy, że nie był prezydentem i to był taki żart, tak sobie coś ludzie wymyślili.
- Miałby pan tyle odwagi, żeby górnikom z "Wujka" powiedzieć, że trzeba wprowadzić żałobę narodową? Tak oko w oko.
- Rozumiem wszystkich, którzy uważają, że generał na to nie zasłużył. Ale tu chodzi o majestat śmierci, także o majestat Rzeczypospolitej. Jeżeli dzisiaj zgodzimy się na to, że sposób pożegnania prezydenta będzie zależny od oceny większości parlamentarnej, to w przyszłości okaże się, że np. obecny prezydent będzie poddawany tej samej ocenie.
- Już za życia jest poddawany. Rozmawialiśmy przed chwilą o nekrologu generała Jaruzelskiego, który obecny prezydent zamieścił w prasie. Jest tam napisane tak: "Decyzją parlamentu, prezydent Polski...". Czyli nie decyzją narodu, nie decyzją Polaków.
- To jest właśnie małostkowość. Jeżeli prezydent Komorowski uważa, że ta prezydentura była gorsza, to niech zarządzi weryfikację decyzji pana prezydenta Jaruzelskiego, np. wszystkich ustaw, które podpisywał - a podpisywał cały pakiet ustaw Balcerowicza - albo wszystkich nominacji, które wręczał. Może trzeba to wszystko cofnąć.
- Będzie pan na pogrzebie Jaruzelskiego?
- Oczywiście.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail