Leszek Miller: PO i PiS interesuje tylko kasa

2015-07-15 4:00

Leszek Miller: Obie panie gotowe są bowiem spełnić każdą populistyczną zachciankę, choćby miała szkodzić Polsce. Obie partie są diabła warte, w gruncie rzeczy obie antyeuropejskie, choć Platforma jest antyeuropejska w wersji soft, a PiS w wersji hard.

Co tłumaczy się w ten sposób, że należy stawiać wymagania, ale takie, które nie przerastają możliwości tego, od którego wymagamy. PiS i PO mają bardzo duże wymagania, jeśli chodzi o Unię Europejską, ale nie zawracają sobie głowy jej możliwościami. A są przecież ograniczone prawami, które także Polska podpisała. Unia jest kompromisem, każde z państw członkowskich coś wniosło i z czegoś zrezygnowało. Nie można więc wymagać ponad to, na co wspólnie się zgodzono i nie można dawać mniej, niż to, do czego się zobowiązało. Takie myśli nachodzą mnie, gdy słucham pani Kopacz i pani Szydło, które jeżdżąc po Polsce zapewniają, że Polska tak łatwo się nie da i na przykład euro wprowadzi, kiedy zechce. Obie dają do zrozumienia, że to wcale nie jest jeszcze przesądzone i może wprowadzą, a może nie.

Te złote myśli wypowiadane między kotletem w pociągu a ogniskiem harcerskim i między "szydłobusem" a Szydłowcem, napawają zmartwieniem. Obie panie gotowe są bowiem spełnić każdą populistyczną zachciankę, choćby miała szkodzić Polsce. Obie partie są diabła warte, w gruncie rzeczy obie antyeuropejskie, choć Platforma jest antyeuropejska w wersji soft, a PiS w wersji hard. PO przez osiem lat całkowicie zarzuciła informowanie obywateli o tym, czym może być wspólna europejska waluta. Mając za cel jedynie ciepłą wodę w kranie, nie zrobiła nic, żeby choć zbliżyć naszą gospodarkę do wymogów, które przed przyjęciem euro trzeba spełnić.

PiS natomiast sprawia jeszcze gorsze wrażenie. Po kościołach śpiewają "ojczyznę wolną racz nam zwrócić Panie". Można to interpretować nie tylko jako błaganie o ojczyznę wolną od władzy PO, ale też jako wolną od europejskiego dyktatu. Bardzo to się podoba hierarchii kościelnej, która tylko dlatego przeciwko UE nie protestowała, że Jan Paweł II jej zabronił, co mnie obiecał. Sporo to kosztowało, SLD do dziś płaci tamte rachunki, ale ja ciągle uważam, że UE w Polsce warta była mszy. Pod każdym względem - cywilizacyjnym , gospodarczym i finansowym.

Niestety, rządy PO i PiS, które nastąpiły po moim, interesuje tylko kasa. UE traktują jak niewyczerpywalny bankomat. Grecja to dowód, że ten bankomat też ma dno. Pieniądze nie mogą być celem samym w sobie. Równolegle trzeba budować jak najsilnieszą pozycję pośród krajów UE. To zaś jest możliwe tylko, jeśli jest się w strefie euro, bo tam zapadają decyzje. Po raz pierwszy od 100 lat mamy taką szansę. W Paryżu byliśmy dopraszani do stołu obrad, ale główne ustalenia traktatu wersalskiego zapadały poza nami. Nam zostały zakomunikowane. Podobnie było w Poczdamie. Dziś Europa i świat nie kończą żadnej wojny, ale m.in. w Brukseli wykuwa się przyszłość świata. I w takim momencie nasza prawica mości nam taboret w kuchni, dobrowolnie rezygnując z miejsca w salonie! Na szczęście rodacy we właściwym momencie wykazali się większym instynktem państwowym i w referendum akcesyjnym wyrazili zgodę na przyjęcie euro. Cóż - vox populi, vox Dei. Niech więc PO i PiS nie kombinują, niech biorą się do tego do czego są zobowiązani przez naród.

Dla państwa mam propozycję - jeśli macie dosyć tego kręcenia, kłamstw i hamowania naszego rozwoju, głosujcie na lewicę. My zapewnimy państwu, co wam się należy: godność w Europie, a nie godność przy europejskim zmywaku.

Zobacz: Paweł Kukiz: Nie będziemy mieli programu