Leszek Miller

i

Autor: Super Express

Leszek Miller o taśmach Kaczyńskiego: Deweloper

2019-01-29 16:10

Przez moment wydawało się, że królową sezonu zimowo-wiosennego polskiej polityki zostanie skromne słowo „naftalina”. Zapomniany już środek na mole został wyciągnięty z zakurzonej szafy przez Ewę Kopacz i przebojem wdarł się do języka debaty publicznej. Szybko jednak władczyni została zdetronizowana przez prezesa Kaczyńskiego, który na widok kobiecych dżinsów z dziurami na kolanach rzucił pogodnie: „ja cię nie mogę”.

Dżinsy należały do uroczej tłumaczki, która ze swym austriackim szefem pojawiła się letnią porą w siedzibie PiS. Przybycie dżinsów i mężczyzny w garniturze miało na celu omówienie dużego biznesu, a także dokonanie przez nich potajemnego nagrania, które przechodzi do historii wielkich słuchowisk rozpoczętych jeszcze przez Adama Michnika. Mężczyzna jest członkiem rodziny prezesa, co wskazuje, że Platformę nagrali kelnerzy, a Kaczyńskiego własna rodzina.

Zapis hitu z ulicy Nowogrodzkiej można przeczytać w „Gazecie Wyborczej”, a w przeddzień jego publikacji rozpoczęła się kampania promocyjna, która wywołała ogromny apetyt na kąski smakowite i niszczące PiS. Macherzy od tworzenia temperatury zapomnieli jednak o przykładzie miodu, który choć ma wiele zdrowotnych walorów, to po podgrzaniu do ponad 40 stopni staje się smaczną, ale mało wartościową mieszaniną glukozy i fruktozy. Traci niemal wszystkie właściwości lecznicze, ulatnia się też większość olejków eterycznych. Można więc słodzić gorącą herbatę miodem, ale pomoże nam to najwyżej dodać parę kilogramów. Podobnie jest z cytryną, którą dodajemy do herbaty, aby zdobyć trochę witaminy C. Niestety, leczniczy związek niknie w wysokiej temperaturze.

Tak było i tym razem, a oczekiwania okazały się większe niż menu. Niemniej kulisy negocjacji budowy wieżowca na ulicy Srebrnej to z pewnością nie kapiszon, jak chcą działacze PiS. Konfrontacja hasła „praca, pokora, umiar” czy „po pieniądze nie idzie się do polityki” z inwestycjami idącymi w miliardy może szokować zwłaszcza wahający się elektorat. Także starannie pielęgnowany wizerunek Kaczyńskiego jako niemalże ascety stroniącego od dóbr doczesnych rozpadł się w proch. Poza tym ustawa o partiach politycznych i reguły finansowania partii z budżetu państwa nakazują separację biznesu i partii, a w tym wypadku widać, że tak nie jest. Na ocenę siły rażenia, jaką wywoła planowany wysokościowiec na warszawskiej Woli musimy dopiero poczekać, zwłaszcza że nagrań jest podobno więcej. Będzie się działo tak, że ja cię nie mogę.