Spotkało go za to wiele zjadliwości wyrażonych w ironicznych przekazach, że w kampanii wrześniowej 1939 roku Armia „Łódź” nie składała się z łodzian, Armia „Poznań” z poznaniaków, a Armia „Kraków” z krakusów. Armia Czerwona nie nosiła czerwonych mundurów, podobnie jak Morze Czerwone nie ma koloru czerwonego. Jacek Kurski nie ma nic wspólnego z Łukiem Kurskim, Krzysztof Kolumb nie jest prezydentem Kolumbii, Indianie to nie mieszkańcy Indii, a marynarzom nie zawdzięczamy wynalezienia wygodnych marynarek. Schetyna wszystkie te przytyki zniósł mężnie wystrzegając się wszakże dalszych komentarzy na tematy polsko-rosyjskie.
Ledwo wygasło echo elbląskiej deklaracji Schetyny przywódca PO pojechał na spotkanie z Angelą Merkel. To, że w Berlinie mówiono o współpracy Polski z Niemcami opartej na otwartości, partnerstwie i zaufaniu to oczywiste, ale czy mówiono o coraz bardziej napiętych stosunkach Berlina z Waszyngtonem? Czy Schetyna w tej sprawie uchyli rąbka tajemnicy?
George Friedman – wpływowy amerykański politolog i twórca Stratforu uważa, że podstawowe problemy USA zawarte są w relacjach między Niemcami i Rosją. Sądzi tak ponieważ oba te państwa razem są jedyną siłą, która może zagrozić Ameryce. Niemiecki kapitał i technologia oraz naturalne zasoby Rosji i jej siła robocza to „piekielna” kombinacja, która przeraża Stany Zjednoczone. - Ktokolwiek powie co zrobią w tej sprawie Niemcy w najbliższych czasach powie o kolejnych 20 latach historii – pisze Friedman. Na razie wiemy co zrobią w sprawie Nord Stream II. Po prostu go zbudują.