Deszcz na granicy
Ponownie rozlewający się po kraju COVID-19, inflacja, drożyzna, afery, klęska za klęską przed europejskimi trybunałami, gigantyczne kary nakładane na Polskę za łamanie unijnego prawa, postępujące niszczenie demokracji, codzienne chamstwo i krętactwa rządowych prominentów, wszystko schodzi w tych godzinach na drugi plan. Istotne jest bowiem tylko to, co dzieje się na polsko-białoruskiej granicy. Ważni są jedynie funkcjonariusze Straży Granicznej, policji, żołnierze, ich zdrowie i bezpieczeństwo.
To oni realnie, fizycznie chronią polską i jednocześnie unijną granicę przed brutalną inwazją Łukaszenki, który jako broni używa Irakijczyków, Kurdów, Syryjczyków, mężczyzn, kobiet i dzieci zwożonych samolotami na Białoruś, a potem autobusami w pobliże granicy. Na rządzących spadł upragniony, polityczny „złoty deszcz”, z którego korzystają obficie. Stąd też uparte „nie” na każdą propozycję współpracy z Frontexem, mimo że aż 82 proc. badanych jest zdania, że w tym kryzysie Polska powinna zwrócić się o pomoc do Unii Europejskiej. W swej masie czujemy się bowiem członkami Unii i w godzinie próby chcielibyśmy nie tylko dawać temu praktyczny wyraz, lecz także odczuć unijną solidarność na sobie samych.
Tymczasem PiS mozolnie maluje swój polityczny portret samotnego obrońcy Europy, przedmurza chrześcijaństwa niczym na przedpolach Wiednia.
Obywatele, którzy myślą inaczej, to dla prominentów PiS „kretyni”, z opozycją rozmawiać nie ma sensu, bo wszystko neguje, Tusk apelujący do premiera, żeby przestał myśleć o korzyściach politycznych, a skupił się na radzeniu sobie z nadzwyczajną sytuacją, to zdaniem wiceministra spraw wewnętrznych „kanalia”.
Taka postawa i takie słowa są nie tylko obelżywe, ale po prostu głupie. Arogancja i chamstwo, zwłaszcza firmowane prominentnymi nazwiskami, nigdy do niczego dobrego nie prowadzą, a już na pewno nie do zgody. PiS ma wystarczająco dużo za kołnierzem podszytych fałszem akcji propagandowych, kłamstw i manipulacji, żeby nie ocierać mu zbyt ochoczo krokodylich łez, które teraz roni. W PiS wszystko jest grą „pod słupki” poparcia. Ktoś zorientował się, że tym razem jednak bardziej opłaca się konflikt zastąpić zgodą, choćby udawaną. Nagle więc wystąpiła z telewizyjnym orędziem pani marszałek Witek i zaapelowała o jedność i zgodę. Święte słowa – chciałoby się powiedzieć. Niestety nie mamy pewności, czy pani marszałek po zasięgnięciu opinii pięciu prawników nie zarządzi ich reasumpcji.