Leszek Miller: 200 tysięcy - generał Jaruzelski ocalił tyle istnień ludzkich

2010-12-15 11:45

Radziecka interwencja kosztowałaby życie 200 tysięcy Polaków - oceniła CIA w odtajnionych materiałach. Wiadomość z Langley oznacza, że wprowadzając stan wojenny, generał Jaruzelski ocalił tyle istnień ludzkich, ale zaślepieni hunwejbini z IPN oraz prawicowi politycy i żurnaliści uważają inaczej.

Wydaje im się, że w 1981 roku mógł powstać rząd Solidarności, zmieniłby się ustrój, a Polska weszłaby do NATO i Unii Europejskiej. Sądzą też, że Breżniew, Kulikow, Ustinow byli aniołami miłującymi Zachód i Wałęsę, a tylko ich podkomendni grzejący silniki w czołgach fałszywie interpretowali płynące z Moskwy rozkazy.

Ówczesne kierownictwo bloku radzieckiego dobrze wiedziało, co należy zrobić, aby nie dopuścić do przerzutów "polskiej choroby" na zdrowe kraje socjalizmu. Recepta wychodzenia z "morderczego uścisku kontrrewolucji" była już kilkakrotnie wypróbowana, a o Gorbaczowie nikt jeszcze nie słyszał. Marszałek Kulikow, zgodnie ze słowami Breżniewa, dysponował "planami na każdą okazję", a raporty płk. Kuklińskiego nie pozostawiają wątpliwości, że Związek Radziecki miał wystarczające siły i wolę, aby Polskę spacyfikować. Solidarność zostałaby stratowana, a nowe cmentarze krwawiłyby przez lata, wyklinając ówczesnych przywódców za grzech zaniechania.

>>> Kontrgłos: Wielki Jaruzelski i miliony małych Polaków

Wojciech Jaruzelski uchronił Polskę przed przerażającą tragedią, ratując także tych, którzy są dzisiaj jego zaciekłymi wrogami. Stąd też pełne szacunku słowa Jana Pawła II, o których przypomniał Jaś Gawroński. Włoski eurodeputowany w specjalnym liście napisał, że papież w rozmowach z nim wypowiadał się o generale z wielkim szacunkiem, nazywając go polskim patriotą. Mimo to rozmaite chłystki nie tracą żadnej okazji, aby mścić się na zesłańcu i frontowym żołnierzu, który najpierw uratował Polskę przed krwawą łaźnią, a następnie doprowadził do Okrągłego Stołu i transformacji ustrojowej o kluczowym znaczeniu. W tym roku do stałych bywalców przyłączyli się nowi z Ludwikiem Dornem, bo przecież wybory parlamentarne zbliżają się wielkimi krokami.

Pomniki Józefa Piłsudskiego stoją wszędzie. Na Jaruzelskiego leje się błoto, bo taka jest aktualna moda i potrzeba polityczna. Przywołuję te dwie postaci, bo losy marszałka i generała w kilku miejscach są podobne. Obaj byli na zesłaniu w głębi Rosji, reprezentowali ideały lewicy społecznej i uciekli się do użycia wojska na użytek wewnętrzny. W tym ostatnim przypadku z zasadniczo różnymi skutkami.

Zamach stanu Piłsudskiego kosztował prawie 400 zabitych i 920 rannych. Był początkiem dyktatury i brutalnej walki z opozycją. Aresztowano wybitnych polityków, w tym premiera Wincentego Witosa, i znęcano się nad nimi w twierdzy brzeskiej. Nieposłuszni politycy, oficerowie i generałowie byli więzieni, a w przypadku Włodzimierza Zagórskiego skrytobójczo mordowani. Rządy sanacji skończyły się wrześniową katastrofą o niewyobrażalnej skali.

Stan wojenny Wojciecha Jaruzelskiego pociągnął za sobą 14 ofiar. Nikt z internowanych przywódców Solidarności nie był bity i torturowany. Po pięciu latach od 13 grudnia w Polsce nie było już więźniów politycznych, a mordercy księdza Popiełuszki zostali osądzeni i ukarani. Rządy generała skończyły się obradami przy Okrągłym Stole i wejściem Polski na drogę sukcesu i demokracji. Przyjdzie czas, że Polacy będą budować Jaruzelskiemu pomniki.