Lepsza broń dla Ukrainy niż pokój z Putinem
Ludzie czasami powtarzają jakąś szkodliwą, ale dobrze brzmiącą bzdurę, bo wydaje im się, że tak trzeba. Nieraz robią to zupełnie bezmyślnie. W przypadku wojny na Ukrainie wydaje mi się, że robi tak szerokie, światowe grono klepiące mantrę o potrzebie „natychmiastowego pokoju na Ukrainie”.
Udzieliło się to nawet Ojcu Świętego, który nieustannie powtarzając ogólne pokojowe komunały o pokoju, nie wymieniając Rosji i Putina z nazwy i nazwiska, staje się smutną parodią naszego Jana Pawła II. Podobnie jest w przypadku liderów politycznych. Choćby wydzwaniającego do Putina prezydenta Francji, wizytującego go kanclerza Austrii, chowającego głowę w piasek tak głęboko, że nawet strusie się dziwią, kanclerza Niemiec i ścigającego się z nim w tej samej dyscyplinie prezydenta tego kraju. – Zgódź się Putinie na pokój i już będzie fajnie – zdają się oni wszyscy mówić.
A przecież pokój dziś oznaczałby niemal zniszczenie Ukrainy jako państwa. Rosja na pewno nie wycofałaby się z zajętych terytoriów. W dodatku w najlepsze by tam mordowała, wywoziła i gnębiła. Byle robić to na tyle cichutko, by zachodni liderzy mogli udawać, że nic nie widzą i zamiast tego mogli zająć się praworządnością w Polsce albo innymi zmyślonymi pierdołami. Pokój oznaczałby też, że Putin mógłby śmiało wyciągnąć wnioski z wojny i przygotowywać się spokojnie do następnej.
Rosji pokój dziś na pewno by pomógł. Ale nie powstrzymałby mordów, kradzieży, gwałtów. Je może powstrzymać tylko klęska Rosji i jak największe zniszczenie rosyjskiej armii, a także wojna, która – daj Boże – przeniosłaby się na jej terytorium. Sposób by tego dokonać przedstawiła w dzienniku "The Wall Street Journal" dwójka Amerykanów: była dyplomatka Paula Dobriansky i były pracownik marynarki Richard Levin. Jak piszą "jeśli Ukraina ma rzucić wyzwanie Rosji, NATO musi dostarczyć Kijowowi podstawowe czołgi bojowe, gąsienicowe haubice, systemy rakiet wielokrotnego startu, bojowe wozy piechoty i transportery opancerzone”. I to jest jedyny pokój, który ma sens w rozmowach z panem Putinem.