Maciej Lasek

i

Autor: Bartosz Krupa/East News

Lasek DEMASKUJE kłamstwa w filmie "Smoleńsk"

2016-09-14 15:33

Maciej Lasek, członek tzw. komisji Millera, która badała katastrofę smoleńską oraz od 2013 roku szef swojego zespołu zajmującego się tym tematem udzielił wywiadu tygodnikowi "Polityka". Były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych rozmawiał w nim o filmie "Smoleńsk". Jak się okazuje, obejrzał on go już i wytknął zawarte w nim, w jego odczuciu, kłamstwa.

Jakie m.in. nieprawdy zarzuca Lasek filmowi:

1) Liczba wybuchów. Jak mówi rozmówca tygodnika: - W końcowych scenach możemy usłyszeć i zobaczyć trzy wybuchy: pierwszy na skrzydle, drugi również i trzeci w kadłubie. Ale w pierwszej scenie, jeszcze przed napisami początkowymi, słychać najpierw pracujące silniki, potem huk, znów odgłos silników i na końcu uderzenie o ziemię. Czyli o dwa wybuchy za mało.

2) Tajemnicze przejęcie kontroli nad samolotem. Lasek wyraził zdziwienie, że scena, w której pilot naciska przycisk odejścia, dodaje gazu a mimo to samolot spada znalazła się w filmie. Jak wskazuje, jest to zgodne z ustaleniami jego komisji i nie można mówić o przejęciu samolotu. Scena ta ma być dowodem na niedoszkolenie pilotów, którzy powinni wiedzieć, że autopilot nie zadziała w Smoleńsku, ponieważ lotnisko nie posiadało systemu ILS.

3) Samolot stracił zasilanie 15 m nad ziemią. Byly szef PKBWL mówi, że amerykańskie badania potwierdzają, że całkowite odcięcie zasilania nastąpiło w momencie zderzenia z ziemią.

4) Polecenie Rosjanina o sprowadzenie samolotu na 50 m. Według Laska jest to świadome kłamstwo i ordynarna manipulacja, ponieważ nic nie potwierdza tego, aby taka komenda padła w pomieszczeniu kontrolerów. Jak wynika z badań jego komisji, mówili oni o zejściu na wysokość "100 metrów".

5) Umieszczenie ładunków wybuchowych w samolocie, podczas jego remontu w Rosji. Lasek twierdzi, że samolot został po powrocie dokładnie przebadany (również pod względem pirotechnicznym).

Jedynym pozytywem, dobrą stroną "Smoleńska" są dla Laska momenty, które wzruszają i chwytają za serce. Jak przyznał, było tak w momencie pokazania na ekranie archiwalnych ujęć z pierwszych dni po katastrofie, gdy żałoba wszystkich (choć na krótko) ale zjednoczyła.

Zobacz także: Pomnik Kaczyńskich to atrakcja Radomia: "To już prawie jak szlak pielgrzymi"