Opinie Super Expressu. Przemysław Harczuk: Kwestia smaku...

2014-12-30 3:00

Dziennikarz ma prawo przyjaźnić się z kim chce. Jednak obecność na hucznej imprezie fetującej skompromitowanego polityka uznać należy przynajmniej za brak elementarnego wyczucia i smaku.

Minister Sławomir Nowak znów szokuje. Tym razem nie kolejnym zegarkiem, ale huczną imprezą wyprawioną w ekskluzywnym hotelu Belvedere. Impreza zorganizowana w czterdzieste urodziny byłego ministra transportu była jednocześnie pożegnaniem z polityką. Uświetnili ją prominentni politycy partii rządzącej, w tym marszałek Sejmu Radosław Sikorski i ministrowie rządu Ewy Kopacz. Najwięcej kontrowersji wzbudziła jednak obecność dziennikarzy. Na imprezie bawili się Janina Paradowska z "Polityki" oraz redaktor naczelny "Polski the Times" Paweł Siennicki. Wszyscy oni przybyli uczcić polityka skompromitowanego, skazanego w pierwszej instancji przez sąd, zmuszonego do odejścia z polityki. Po pierwszych głosach oburzenia ujawnili się obrońcy imprezowiczów. Że nie można przecież zostawić człowieka, że jak ma przyjaciół, powinni przy nim trwać. Że dziennikarze, choć wykonują zawód zaufania publicznego, z politykami także przyjaźnić się mają prawo. I tak dalej, i tym podobne. Autorzy tego typu opinii zapomnieli o kilku szczegółach. Zostawmy polityków. Klasa polityczna w Polsce jaka jest, każdy widzi. Standardów oczekiwać od niej trudno. Prawdziwy problem to obecność dziennikarzy. Jeszcze większy, że w swym postępowaniu nie widzą niczego złego. Owszem - przyjaciół nie zostawia się, nawet gdy zrobią coś bardzo złego. Ale między przyjacielskim spotkaniem, podaniem ręki osobie upadłej a huczną fetą w drogim hotelu jest subtelna różnica. Janina Paradowska tłumaczy, że uczestniczyła w prywatnej imprezie. Tyle że tą "prywatną" imprezę uświetnił marszałek Sejmu, a więc druga osoba w państwie. A także liczni politycy partii rządzącej. Feta nie odbywała się w prywatnym mieszkaniu Nowaka, ale w jednym z najdroższych hoteli w mieście.

Przeczytaj: Przemysław Harczuk: Wyleczą cię Majorką [OPINIE SUPER EXPRESS]

Wprawdzie wbrew niektórym nie uważam, by polityk i dziennikarz nie mogli się przyjaźnić. W Polsce wielu byłych dziennikarzy zostało politykami, trudno, by dawni koledzy zrywali z nimi kontakty. Pomysł, by np. dziennikarz unikał kontaktów z kumplem ze studiów tylko dlatego, że ten został politykiem - byłby mało mądry. Ważną kwestią jest jednak poczucie smaku. W przypadku dziennikarzy, którzy pobiegli ochoczo na imprezę skompromitowanego polityka, tego wyczucianajwyraźniej zabrakło.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail