Aleksander Kwaśniewski

i

Autor: Tomasz Radzik

Kwaśniewski ujawnia: Pojednaliśmy się z Wałęsą w toalecie

2016-03-09 16:03

Aleksander Kwaśniewski przez długie lata żył w mocno nieprzyjaznych stosunkach z Lechem Wałęsą. Do historii przeszły m.in. słowa Wałęsy z debaty prezydenckiej z 1995 roku, gdy powiedział, że Kwaśniewskiemu może podać co najwyżej nogę, a nie rękę. W wywiadzie dla ,,Gazety Wyborczej" były prezydent ocenia obecną sytuację w Polsce, marsza KOD oraz akta TW Bolka. Przy tej okazji wspomina niekonwencjonalne okoliczności, w jakim nastąpiło jego pojednanie z Wałęsą.

Kwaśniewski zapytany o to, czy Polacy zaczną wierzyć, że Wałęsa nie był jednak legendą ,,Solidarności" odpowiada: - Zabieg budowania nowych legend nie dotyczy mojego pokolenia, czy dzisiejszych 30- 40-latków. Jest skierowany do tych, którzy mają 20 lat i urodzili się, gdy Wałęsa kończył swoją prezydenturę. Dla tych ludzi- wykorzystując różne nowoczesne sposoby związane z internetem- można stworzyć całkowicie inną wersję historii. Jeżeli znajdą się pieniądze, by jako kontrę do filmu Wajdy ,,Wałęsa" nakręcić ,,Bolka", który będzie pokazywał zupełnie inną historię Wałęsy, to mnóstwo młodych ludzi uzna to za prawdę historyczną.

Następnie wyraża swoją opinię w temacie tego, czy Wałęsa mógł być w jakikolwiek sposób sterowany przez SB: - Byłem uczestnikiem tamtych wydarzeń- Wałęsa nie był sterowany przez SB. On nawet swoich doradców, jak Geremek czy Mazowiecki, często nie słuchał. Fenomen Wałęsy polega na tym, że jego cechy, nieładne, często zwykle irytujące- choćby egoizm, czyli to ,,ja, ja, ja"- w gruncie rzeczy dały mu siłę i zwycięstwo. Bez nich prawdopodobnie byłby dziś postacią anonimową.

Przy tej okazji Kwaśniewski wspomina sytuację, która sprawiła, że pogodził się z Wałęsą. Jak powiedział: - Pamiętam rozmowę z Tadeuszem Mazowieckim, gdy Wałęsa nie chciał być członkiem delegacji rządowej na pogrzeb Jana Pawła II. Byliśmy w sporze od 10 lat. Poprosiłem Mazowieckiego, by go przekonał, że to będzie niezrozumiałe, jeśli nie pojedziemy razem. I wtedy Mazowiecki powiedział: ,,Panie prezydencie, ja znam dwóch Wałęsów: jednego, którego podziwiam, i drugiego, którego nie znoszę. Ten, o którym pan teraz opowiada, to jest ten drugi, więc niczego nie zrobię".

Jak się okazuje, w rozwiązaniu sporu pomógł abp Gocłowski. Jak wspomina Kwaśniewski: - Wałęsa pojechał, ale oddzielnie. Spotkaliśmy się w Watykanie przypadkowo w toalecie i tam się przywitaliśmy, i uścisnęliśmy sobie dłonie, co było dość groteskową puentą a'la Polonaise. Tak doszło do naszego pojednania.

Zobacz także: Wyrok TK znany od dwóch tygodni?! [NOWE INFORMACJE]