Stefan Hambura: Złożyłem wnioski o przesłuchanie premiera i p.o. prezydenta

2010-07-30 14:30

Stefan Hambura tłumaczy, dlaczego oskarżył premiera i marszałka Sejmu o działanie na szkodę RP. Odpowiada na zarzut profesora Kruszyńskiego.

"Super Express": - Złożył pan do prokuratury zawiadomienie o działaniu premiera Tuska i marszałka Komorowskiego na szkodę Rzeczpospolitej przez rezygnację ze wspólnego polsko-rosyjskiego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. W opinii wybitnego karnisty prof. Kruszyńskiego artykuł 129 k. k. oznacza "zdradę dyplomatyczną" i powołanie się na to w tym przypadku to aberracja i absurd.

Stefan Hambura: - "Zdrada dyplomatyczna" to dość stare sformułowanie, egzystujące wśród karnistów. Ja mówię o działaniu na szkodę RP. Przypomnijmy, że najpierw złożyłem wnioski do prokuratury wojskowej i okręgowej o przesłuchanie pana premiera i p. o. prezydenta w wiadomej sprawie. Prokuratura odrzuciła te wnioski, co jest moim zdaniem błędem.

- Jak to uzasadniły?

- Tak, że moje wnioski nie mają wpływu na wyjaśnienie przyczyn i przebiegu katastrofy, a okoliczności odnoszą się do kwestii politycznych, kontaktów z rządem rosyjskim, i nie mają żadnego znaczenia dla toczącego się postępowania. Otóż zdaniem moich klientów miały wpływ na wyjaśnienie tej tragedii. Te kwestie są bowiem integralną częścią sprawy smoleńskiej. Mam też nadzieję, że pojawi się wola polityczna, aby wrócić do wspólnego polsko-rosyjskiego śledztwa, z którego z niewiadomych powodów zrezygnowano. To tylko kwestia chęci obu stron.

- Nie wystarczyło oskarżyć obu polityków o zaniedbanie obowiązków, a nie sięgać po najostrzejsze zarzuty?

- Wszystko wskazuje na podejrzenie popełnienia przestępstwa z artykułu 129 kodeksu karnego. Zadaniem prokuratury jest zaś sprawdzenie, czy podejrzenia moich klientów są uzasadnione. Państwo prawa i demokracji nie powinno się obawiać sprawdzania takich wniosków. To normalna rzecz i politycy powinni się do tego przyzwyczaić. Panowie Tusk i Komorowski podkreślali zresztą, że będą z prokuraturą współpracować.

- Według prof. Kruszyńskiego premier i prezydent będą mogli zarzucić panu zniesławienie, a prokuratura nawet zawiadomienie o nieistniejącym przestępstwie.

- Działania adwokata służące wyjaśnieniu sprawy interesującej jego klientów są czymś normalnym w systemie sprawiedliwości. Nie obawiam się zatem takich kroków.

- Czy Donald Tusk bądź Bronisław Komorowski mogą mieć coś do powiedzenia na temat przyczyn katastrofy?

- Oczywiście, że tak. Możemy poznać stan wiedzy polityków na temat planowanej wizyty w Katyniu. Kto i dlaczego podejmował określone decyzje rzutujące na przygotowania do niej i przebieg? Czy były jakieś sugestie bądź naciski strony rosyjskiej? Prokuratura wciąż bierze pod uwagę wszystkie cztery wersje wyjaśnienia tej tragedii. Takie przesłuchania byłyby więc uzasadnione, pomogłyby w dojściu do prawdy. Mam nadzieję, że nad złożonym przeze mnie zawiadomieniem o przestępstwie prokuratura pochyli się merytorycznie.

- Politycy Platformy zarzucili jednak panu działania polityczne i reklamiarstwo.

- Odbieram to jako dezawuowanie merytorycznych wniosków, z którymi należałoby dyskutować, odnosząc się do ich treści. Reprezentuję rodziny ofiar, panów Andrzeja Melaka i Janusza Walentynowicza, a nie polityków. Anna Walentynowicz całe życie walczyła o prawdę. Już podczas pierwszych strajków w latach 80. chciała upamiętnienia ofiar Katynia i ujawnienia faktów. Nie bójmy się więc dochodzić do prawdy, także w wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej. To było naprawdę niespotykane wydarzenie, które w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii spowodowałoby zaangażowanie wszystkich sił i środków. W Polsce mam wrażenie pewnego bagatelizowania tej sprawy.

- Prokuratura, politycy PO i wielu publicystów twierdzi, że zarzuty o bagatelizowaniu są niesłuszne. Że wyjaśnianie takich katastrof trwa latami.

- Trwa latami, ale zaniedbania z pierwszych, najważniejszych miesięcy mogą się okazać nie do nadrobienia. Przecież do tej pory niczego nie udało się wyjaśnić! Szef polskiego MSWiA Jerzy Miller musi pełnić rolę kuriera, który jeździ do Moskwy wypraszać o rozmaite rzeczy. Dostaje kopie zapisów z czarnej skrzynki, w których są braki. Później prosi o uzupełnienie braków. Rzeczpospolita stała się petentem, który nie ma żadnego wpływu na śledztwo, który być może nigdy nie otrzyma oryginałów czarnych skrzynek i innych dowodów! Nie było też należytego zabezpieczenia wraku i miejsca wypadku. Dopiero teraz prokuratura myśli o jakimś namiocie, hangarze…. Przecież to trzeba było zrobić od razu!

Mówimy o standardach zachodnich, to zwróćmy uwagę, że na Zachodzie sprawdza się wszystko na miejscu katastrofy. Przesiewając teren metr po metrze. Natychmiast po wypadku, a nie miesiące po nim! Jak wyglądało to w Smoleńsku - pamiętamy. To są skandaliczne zaniedbania, także z punktu widzenia kryminalistycznego. Politycy zrezygnowali ze wspólnego śledztwa, oddając je stronie rosyjskiej. Dali zatem pole do takich nieprawidłowości. Mój wniosek mówi nie tylko o premierze Tusku i prezydencie Komorowskim, ale także o "innych osobach, które mogą zostać ustalone w trakcie postępowania". Ktoś jest winien tych błędów i nadużyć szkodzących śledztwu.

Stefan Hambura

Berliński adwokat reprezentujący rodziny ofiar tragedii: Anny Walentynowicz i Stefana Melaka

Przeczytaj koniecznie: Kruszyński: Oskarżenie Tuska i Komorowskiego jest co najmniej zniesławieniem