Trwa 76. dzień wojny w Ukrainie. Mimo licznych dowodów na okrutne zbrodnie agresorów, duża część Rosjan - według dostępnych danych - wciąż popiera tę brutalną inwazję. Dzieje się tak między innymi z powodu braku dostępu do prawdziwych informacji na temat bieżących wydarzeń oraz łopatologicznej, aczkolwiek skutecznej propagandy kremlowskich mediów.
- Czy sądzi pan, że zmieni się coś w samym społeczeństwie rosyjskim? Do tej pory wiadomo, że media pod butem Putina robią codziennie wodę z mózgu Rosjanom, a ci ulegają tej tępej propagandzie. Natomiast jeżeli to będzie trwało coraz dłużej, tych ofiar po stronie rosyjskiej będzie coraz więcej, jeżeli matki będą chciały powrotu swoich chłopców, którzy nie wracają - czy to w sposób oddolny ma szansę dotrzeć do rosyjskiego społeczeństwa i zmieni jego nastawienie do inwazji na Ukrainę, czy to są pobożne życzenia? - pytała w programie Kamila Biedrzycka.
ZOBACZ TAKŻE: Płonie tajny bunkier Putina? Olbrzymi pożar pustoszy okolicę [WIDEO]
- Myślę, że to są, może nie pobożne, ale życzenia. Ta propaganda putinowska jest jednak powszechna, (...) jest jak promieniowanie. Nie da się przed tym ochronić. Wszyscy (Rosjanie - red.) są w jakimś sensie pod wpływem tej propagandy, nawet ludzie dalecy od imperialistycznych poglądów. Obawiam się, że te zmiany będą następować powoli. Im dłużej wojna będzie trwała, tym bardziej te reakcje będą mocniejsze, ale ciągle nie w skali, która zmiecie Putina - ocenił gorzko Kwaśniewski.
Zdaniem byłego prezydenta są “dzisiaj dwie grupy, które mogłyby zareagować szybciej i doprowadzić, być może do jakiegoś przesilenia”.
- To są generałowie, szczególnie ci, którzy obawiają się o swoje życie. Generałowie będą coraz bardziej pociągani do odpowiedzialności za nieudaną wojnę. Drugą grupą są oligarchowie, którzy fizycznie tracą część swoich majątków, co dla nich jest bolesne. Oni tej wojny nie chcieli, zresztą nikt ich nie pytał o zdanie w tej sprawie. Być może z tej strony może wyjść jakiś impuls - zastanawiał się polityk.
A co z bronią jądrową? Putin naciśnie czerwony przycisk?
Biedrzycka zapytała swojego gościa także o kwestię broni jądrowej, która jest w arsenale Putina. - Czy Putin jest pana zdaniem człowiekiem zdolnym do tego, żeby broni jądrowej użyć w myśl: “jeżeli świat ma być bez wielkiej Rosji, to lepiej, żeby go nie było wcale”? -
- To jest jeden z elementów propagandy, którą oni narzucają. (...) Po pierwsze użycie tej broni to nie jest taka prosta sprawa. Putin mi pokazał coś kiedyś, jak byliśmy we Francji. On miał swoją limuzynę, którą samolot przewiózł z Rosji. Jechaliśmy na kolejne uroczystości, zaprosił mnie do samochodu i pokazał miejsce, gdzie jest ulokowana teczka z różnymi kodami. Ja na wszelki wypadek nie dotykałem tego, żartując, że nie chce spowodować III wojny światowej. On mi wytłumaczył mniej więcej te procedury. To nie jest tak, że ktoś w chwili złości, czy szału, może nacisnąć guzik i mamy wojnę atomową. Ja liczę na to, że w tej drabince decyzyjnej są ludzie, którzy mają więcej zimnej krwi, więcej spokoju i to nie może wydarzyć się tak nagle. Druga rzecz, która może nas uspokajać, to to, że Putin chyba nie jest samobójcą, bo jemu na własnym życiu zależy. Pamiętamy, jak się zachowywał w trakcie pandemii COVID-19 - mówił były prezydent.
Kwaśniewski przyznał jednak, że gdyby był dziś prezydentem, to by rozmawiał z generałami o takim scenariuszu. - To jest największa zmiana, jaka się dokonała - stwierdził polityk.