"Super Express": - Pojawiła się informacja, że został ksiądz kapelanem ruchu Pawła Kukiza.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: - Kapelanem nie zostałem, natomiast biorę udział w tworzeniu grupy roboczej ds. społecznych, która działa przy tworzącym się ruchu. Pawła Kukiza znam od wielu lat, współpracuję z nim w sprawach osób niepełnosprawnych, dlatego zgodziłem się mu pomóc.
- A co księdza urzekło akurat w tym ugrupowaniu?
- Wsparłem go właśnie z uwagi na wspólną pomoc niepełnosprawnym. Paweł został za nią nawet kawalerem Medalu św. Brata Alberta, który w 2008 r. otrzymał z rąk kardynała Franciszka Macharskiego. Znałem też śp. Tadeusza Kukiza, ojca Pawła. Kresowianina, autora wielu publikacji na temat Kresów Wschodnich RP.
- Dlaczego nie inne siły polityczne?
- Jestem zrażony do partii politycznych. Platformy Obywatelskiej - bo nie chce zajmować się sprawami osób niepełnosprawnych, oraz PiS, na które do tej pory głosowałem, a które prowadzi dziś bardzo dziwną politykę w sprawie Wschodu, Kresów. Z tymi ugrupowaniami jest mi nie po drodze. Jeśli chodzi o Ruch Kukiza liczę, że powstanie nowa siła, która przedstawi nowy program społeczny.
- Paweł Kukiz wśród grup docelowych swojego ruchu wskazał Polaków ze Wschodu i Polonii na Zachodzie.
- Paweł mianował osiemnastu reprezentantów swojego ruchu. 16 na każde z polskich województw. I po jednym dla Polaków ze Wschodu oraz dla emigracji polskiej na Zachodzie. Pokazuje to, że łączność z tymi, którzy wyrokiem historii pozostali za Bugiem, na dawnych Kresach, a także z tymi, którzy zostali zmuszeni do wyjazdu z Polski, na przykład do Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych, jest dla Pawła priorytetem. Można temu jedynie przyklasnąć.
- Mówi ksiądz o Kresach Wschodnich. Właśnie minęła rocznica rzezi wołyńskiej. Toczy się spór, jak budować relacje z Ukraińcami. Profesor Wojciech Roszkowski we wczorajszym wywiadzie z "Super Expressem" stwierdził, że należy prowadzić politykę wspierania Ukrainy w walce z Rosją, ale jednocześnie zdecydowanie przypominać o ukraińskich zbrodniach na Polakach. Podkreślać, że nie wolno budować pozytywnych relacji na uczczeniu organizacji takich jak OUN czy UPA. Ma rację?
- Przede wszystkim Polska jako kraj niepodległy nie może w żaden sposób prowadzić spekulacji czy targów politycznych w sprawie upamiętnienia pomordowanych obywateli II RP. Pamiętajmy, że mordowani byli nie tylko Polacy, ale też moi przodkowie, czyli Ormianie, Żydzi, także sprawiedliwi Ukraińcy. Tymczasem w III RP upamiętnia się - i słusznie - ludzi, którzy zginęli z rąk Niemców i Sowietów, ale nie chce się upamiętnić ani mówić o ofiarach Ukraińskiej Powstańczej Armii. Dzielenie ofiar na lepsze i gorsze jest rzeczą skandaliczną. To podstawowy błąd polityki wschodniej III RP. W tym kontekście jestem głęboko rozczarowany postępowaniem wielu polityków z PiS, którzy próbują tą pamięcią handlować. Wypowiedź profesora Roszkowskiego jest mi bliska. Na kłamstwie i przemilczeniu nie da się budować pojednania.
- Paweł Kukiz wspierał gorąco protesty na Majdanie. Ksiądz był temu zdecydowanie przeciwny...
- Prywatnie nawet się wtedy pokłóciliśmy, przestaliśmy ze sobą korespondować. Kontakt wznowiliśmy dopiero wtedy, gdy Paweł napisał list do mojej siostry, przyznając, że się pomylił. Pojechał na Majdan w dobrej wierze, podobnie jak wielu Polaków. Jak zobaczył, jak to naprawdę wygląda, zmienił zdanie. Uważam, że każdy ma prawo się pomylić. Jego podejście do Ukrainy jest takie, jak jego śp. ojca. Trzeba odróżnić Ukraińców od banderowców.
- Czyli z Ukraińcami zawsze, z Banderą nigdy?
- Ja nie widzę zła w narodzie. Polacy mają z Ukraińcami wiele wspólnych cech. Mój pradziadek nawet był Ukraińcem. Oba narody są chrześcijańskie, bliskie kulturowo. To, co zniszczyło wspólne relacje, to nacjonalistyczna ideologia. Dopuszczała mordowanie cudzoziemców, co było zaprzeczeniem wspaniałej idei Jagiellonów, przewidującej, że na naszych ziemiach mieszkają różne narody.