Krzywonos chowała pieniądze Solidarności do stanika

2016-01-05 3:00

Wstydliwa prawda o legendzie Solidarności czy brutalna próba oczernienia jej w oczach opinii publicznej? Jak twierdzi jeden z dawnych działaczy, słynna tramwajarka, a obecnie posłanka PO Henryka Krzywonos (63 l.) przed laty nie była wzorem do naśladowania. Wręcz przeciwnie. Miała słynąć z wulgarnego języka czy zamiłowania do zakrapianych imprez, a nawet prób kradzieży związkowych pieniędzy... które upychała w staniku!

- Tu stał stolik i na tym stoliku taka kupa pieniędzy. To była cała kasa strajkowa, gdzie m.in. widziałem banknoty studolarowe. Bo to z całego świata przychodziły pieniądze. (...) Każdy mógł wejść i się zaopiekować tą kasą - opowiada Ryszard Czajkowski na nagraniu opublikowanym na portalu Wpolityce. W sierpniu 1980 r. był on pracownikiem Radiowej Agencji "Solidarność". Jak twierdzi, w trakcie podpisywania Porozumień na terenie stoczni w Gdańsku, pod nieobecność liczących je kobiet, porzuconymi pieniędzmi zainteresować się miała właśnie Krzywonos. - Usłyszałem tu jakieś zamieszanie, krzyki. Cofnąłem się, żeby zobaczyć, co się dzieje. I w tym momencie widziałem, jak te panie tu złapały panią Henrykę Krzywonos, jak te pieniądze sobie za stanik pakowała - opowiada. Jak twierdzi, o sprawie miało wiedzieć prezydium Solidarności, ale dla dobra ruchu ją wyciszyło. Częściowo potwierdzają to inni związkowcy. - Według informacji, jakie do mnie wtedy docierały, podobno do takiej sytuacji doszło. Mówię podobno, bo jej nie rozważano dlatego, że nie było to udokumentowane. Obecnie nikt nie zdaje sobie sprawy, ile wysiłku wymagało utrzymanie tego strajku w jedności i dobrej atmosferze. Nie miałem czasu zajmować się wszystkimi głupotami - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Andrzej Gwiazda (81 l.), jeden z członków władz strajku w stoczni, a później wiceszef Solidarności.

A próba kradzieży to jednak niejedyne zarzuty Czajkowskiego pod adresem tramwajarki. - Przez drzwi słychać było różne wyzwiska, epitety, k..., ch... i tak dalej. Czasami było czuć od niej alkohol - opowiada i twierdzi, że to było przyczyną zwolnienia jej z pracy dla związków zawodowych.

- Przychodziła na dobrym rauszu, czasem z wódeczką, m.in. mnie próbowała zaprosić czy innych do Cristalu czy "Pod kominek" na dancingi. (.) Raz pamiętam, że po takim dancingu wróciła jeszcze z wódeczką i z tymi kolesiami (.). Brała klucze od pokoi i szła z tymi kolesiami, gdzie jeszcze kończyli imprezkę. Tam niezłe odgłosy odchodziły. - opowiada. Na temat rewelacji i zarzutów Czajkowskiego chcieliśmy porozmawiać z samą Krzywonos. - Nie znam tego pana. Nie będę na ten temat rozmawiać - rzuciła przez telefon.

Czytaj: Ujawnijcie specjalne emerytury, które przyznali Tusk i Kopacz