Krzysztof Ziemiec niemal 13 lat temu przeżył przyprawi horror. W jego domu rozpętało się piekło. Pozostawiony na ogniu garnek spowodował ogromny pożar. Płomienie szybko objęły podłogi, ściany meble. Dziennikarz TVP, jego żona i troje dzieci zostali uwięzieni w płonącym budynku. Krzysztof Ziemiec jednak nie poddawał się i mimo bólu udało mu się otworzyć zamki w drzwiach. Uratował siebie i najbliższych. - Pamiętam, że byłem cały czarny. Leżałem na podłodze w kuchni sąsiada, a z ciała sączyła się krew. Ja jednak nic nie czułem. Nie straciłem przytomności. Byłem spokojny. Myślałem: jak przeszedłem ten ogień piekielny, to już teraz nic mi się nie stanie. Kiedy zabrało mnie pogotowie, to w karetce zacząłem nawet żartować z ratownikami - przytacza jego wspomnienia portal niedziela.pl. Okazało się, że miał poparzone 40% ciała. Czekała go długa rekonwalescencja. To zdarzenie diametralnie zmieniło jego życie. - Wiele rzeczy z tamtego okresu już zapomniałem. Czasem żona albo ktoś inny mi o czymś przypomina, ale sam nie wracam do tych wydarzeń - mówił w rozmowie z "Dobrym tygodniem".
Zobacz: Okrutne życzenia dla cudem ocalałego z pożaru Krzysztofa Ziemca. "To niestety prawda"
Krzysztof Ziemiec zmienił się po tragedii
Choć los nie oszczędzał Krzysztofa Ziemca, nie stracił pogody ducha ani serdeczności. W telewizji nie widać, jak wiele musiał wycierpieć. Pożar sprawił, że prezenter "Wiadomości" inaczej spojrzał na swoje życie i postanowił kilka rzeczy zmienić. - Podjąłem wtedy decyzję, żeby więcej czasu spędzać z rodziną. Potem rzeczywistość to trochę zweryfikowała, wróciłem do pracy i rzuciłem się znów w ten wir. Staram się jednak nie zaniedbywać najbliższych. Nawet mimo natłoku obowiązków - opowiadał dziennikarzowi "Dobrego tygodnia". - Niekiedy takie ciężkie wydarzenia w życiu każą nam się zatrzymać i pomyśleć o tym, co naprawdę się liczy - podsumował.