Rozmowa zaczęła się od pytania Jacka Prusinowskiego o przekazanie Polsce systemów rakiet ziemia-powietrze Patriot. Te Niemcy zaproponowali Polsce po uderzeniu rakiety w Przewodów. I choć na początku wieść tę szef polskiego MON przyjął z satysfakcją, jak sam powiedział, to w końcu oferta została odrzucona. - Jeżeli jakieś państwo sojusznicze, a Niemcy są naszym sojusznikiem w ramach NATO, proponuje przekazanie którejś ze swoich operacyjnych baterii Patriot na naszą granicę, to jest propozycja przysługi. Może się komuś podobać lub nie, że to propozycja od Niemiec, może mieć o Niemcach zdanie dobre lub złe, ale w sytuacji wojenne, gdy rakieta uderzyła po naszej stronie granicy, to nie powinno mieć znaczenia. Tę propozycję należy przyjąć, a jeżeli nie ufamy żołnierzom niemieckim, to im patrzeć na ręce i wyznaczyć, gdzie mają stacjonować. Natomiast sytuacja, gdy najpierw mówimy "okej", a potem "No dobra, ale weźcie przestawcie to na Ukrainę", gdzie bateria Patriot musi być obsługiwana przez żołnierzy, wysłanie natowskich żołnierzy na Ukrainy mogłoby być odczytywane jako wejście NATO w wojnę na Ukrainie, mogłoby pociągać drabinkę zdarzeń, której nikt nie chce i na którą nikt się nie zdecyduje. To jest po prostu palenie głupa. Tutaj minister Błaszczak został zmuszony przez prezesa Kaczyńskiego, by palić głupa - skomentował Krzysztof Bosak.
- W jakim miejscu jesteśmy więc teraz? - dopytywał swojego gościa prowadzący. - Ta decyzja nie przyniesie Polsce żadnej korzyści. My jesteśmy odbierani na forum NATO jako kraj potencjalnie zagrażający bezpieczeństwu i spoistości NATO, dlatego że jesteśmy odbierani, jako przesadnie narwani w tym konflikcie. Wskazują na to różni przedstawiciele świata dyplomatycznego i politycznego. Nie ma pełnego zaufania do Polski. Dlatego Amerykanie nie zdecydowali się na relokację swoich wojsk z Niemiec do Polski i nie chcą wejść kapitałowo w budowę elektrowni atomowej. W tym momencie trwa w Sejmie zgromadzenie parlamentarne OBWE. Wczoraj spotkałem się z politykami z innych państw, rozmawiałem z nimi i komentarz był taki, że Polska występuje bardziej agresywnie niż Ukraina. Jeśli to prawda, to coś jest tu trochę nie po kolei. My jednak powinniśmy dbać przede wszystkim o swoje bezpieczeństwo, a nie gonić za czymś, co jeden z publicystów określił mianem "outsourcingiem dyplomatycznym na rzecz Ukrainy" - podsumował poseł Konfederacji.
- Co więc się w takim razie stanie z Patriotami? - pytał Jacek Prusinowski. - Nic się nie wydarzy. Rząd się wygłupił, dał propozycję Niemcom do potraktowania Polsko jako nienormalne państwo, z którym nie da się rozmawiać. Niemieccy politycy już mają jasność, by nie wychodzić do Polaków z propozycjami, bo wykorzystają to do rozgrywki wewnętrznej z własną opinią publiczną, by po raz kolejny pokazać, że Niemcy źli, Niemcy głupi, a my dobrzy i wszystko dla Ukrainy. Z takim państwem się nie rozmawia - powiedział Krzysztof Bosak.