Król: Opary, aż nie do wiary

2016-03-21 3:00

Przedwojenni autorzy "W oparach absurdu" w dalszym ciągu nie żyją. A tymczasem kolejne poszerzone wydanie drukuje się codziennie w mediach. Antoniemu Słonimskiemu i Julianowi Tuwimowi na dzisiejsze opary absurdu opadłyby szczęki na opadające spodnie.

"Super Express" poinformował niedawno o kładce za 30 mln zł, która ma być ikoną Warszawy. Marzy o niej żona dygnitarza Platformy Obywatelskiej Rafała Grupińskiego, obsadzona na funkcji przewodniczącej Rady Warszawy. Kładka jako ikona ma być przerzucona przez Wisłę dla pieszych i rowerzystów. Warszawiacy od lat odczuwali bolesny brak takiej przeprawy. Jak wiadomo, tłumy pieszych i rowerzystów korkowały nieliczne mosty stolicy, narzucając kierowcom prędkość piechura w całym mieście.

Pomysł przewodniczącej Ewy Malinowskiej-Grupińskiej jest kontynuacją absurdów Pawła Piskorskiego, który zainwestował w tunel wzdłuż Wisły. Alfabetyczny spis dni tygodnia autorstwa Słonimskiego i Tuwima zaprezentowany w "Oparach absurdu" jest bardziej przydatny w życiu niż owa kładka przewodniczącej czy tunel platformerskiego prezydenta stolicy.

Kobiety żyją dłużej od mężczyzn z prostego powodu: nie mają żon. Niestety, jak straszy Gazetoid Wyborczy: kobietom grozi nędza. Sprawcą jest jak zwykle PiS, który obiecał powrót do dawnego wieku emerytalnego. Składki, które są zapisem księgowym ZUS, a nie żadną lokatą, w przypadku kobiet rzekomo uzbierają się na niską emeryturę. "Wyborcza" z determinacją zawraca kładką Wisłę. Cała reforma emerytalna Tuska, czyli praca do 67. roku życia, była wymierzona głównie w kobiety, którym o siedem lat skrócono pobieranie emerytur. Niewiasty żyją zbyt długo i zbyt długo pobierają świadczenia. A wysokość emerytury w przyszłości będzie zależała wyłącznie od wzrostu gospodarczego, bo składki ZUS będą płacić chyba wyłącznie pracownicy tej instytucji i urzędnicy państwowi.

Jeśli nędza grozi kobietom, to jeszcze większa nędza umysłowa dotyka dziennikarzy. Rygorystyczni redaktorzy domagają się dymisji obecnego szefa Biura Ochrony Rządu po ostatnim wypadku limuzyny, w której jechał prezydent Andrzej Duda. Jestem za tą dymisją pod jednym warunkiem. Domagam się, by wcześniej zdegradować do stopnia szeregowca i pozbawić 18 tys. zł emerytury Mariana Janickiego.

Był on szefem BOR, kiedy doszło do katastrofy smoleńskiej. Nie tylko nie poniósł w związku z tym żadnych konsekwencji, ale rok po katastrofie został nagrodzony przez Bronka Komorowskiego stopniem generała dywizji. I to była kompromitacja państwa i ówczesnego prezydenta, której znieść nie mogła nawet czapka generalska na bezgłowym Janickim. Czekam na degradację tej karykatury BOR, a potem możemy dyskutować o płk. Andrzeju Pawlikowskim. Inaczej dopadną nas takie opary nędzy kobiet na kładce nad Wisłą, że śladów myśli we własnej głowie nie zobaczymy.

Zobacz także: Prof. Richard Pipes: Rząd Prawa i Sprawiedliwości jest autokratyczny