Niestety, wszystkie te idee postępaków można teraz potłuc o kant krągłych bioder Angeli Merkel. Sprawiło to agresywne chamstwo, które opanowało demokrację Zachodu i niszczy świat postępaków. Taką dramatyczną diagnozę postawił prof. Marcin Król w rozmowie z Agatonem Kozińskim ("Polska The Times"). Dyktatura chamstwa zaczęła się od Węgier, opanowała Polskę, doprowadzając do władzy PiS. A po zwycięstwie Donalda, niestety nie Tuska, a Trumpa, chamstwo doszło do władzy w USA. Tak rzecze wybitny inaczej (to z języka poprawności językowej określenie idioty) prof. Król. Zdaniem uczonego Króla to nie elity oderwały się od rzeczywistości, lecz owa rzeczywistość oderwała się od elit. A może od jelit budżetowej inteligencji zasilanych przez podatki płacone przez chamów, na co liczę. Reakcja establishmentów Europy i USA na wyniki wyborcze, które odbiegają od ich oczekiwań, jest zawsze taka sama: oburzenie i straszenie upadkiem demokracji. To typowe zachowanie elit zaczadzonych komunistycznym myśleniem. Kiedy w 1953 r. w Berlinie Wschodnim rozpoczęły się antysowieckie rozruchy, w których uwielbiana klasa robotnicza powiedziała: "dość tyranii", komuniści byli zdruzgotani. Komunistyczny pisarz Bertold Brecht skomentował te wydarzenia z gorzką ironią: "Należy stwierdzić, że naród zawiódł zaufanie rządzących. W tej sytuacji trzeba wybrać sobie nowy naród". Rozczarowane wyborami współczesne elity też chciałyby wybrać sobie inny naród. Na szczęście zawsze wtedy gdy dyktatura postępaków, czy to komunistycznych, czy liberalno-libertyńskich, zaczyna triumfować, pojawia się cham. Ten napiętnowany przez prof. Króla. I jest to cham hamulcowy, którego uwielbiam. Włącza ręczny rozpędzonym postępakom, a ci wysypują się jak prof. Król i cała reszta elitarnych inaczej, oderwanych od mądrych chamów.
Zobacz także: Krzysztof Bosak z Ruchu Narodowego: Rasizm to przede wszystkim głupota