Po wyborach wniosek jest prosty: to połączone siły Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi oraz Lewicy mają większość w Sejmie i mogą wspólnie tworzyć rząd. Mimo tę misję otrzymał Mateusz Morawiecki, którego partia zdobyła najwięcej mandatów. Teraz już oficjalnie Prawo i Sprawiedliwość może negocjować z innymi parlamentarzystami ewentualne poparcie dla swego gabinetu. Do tego jednak droga daleka, a politycy opozycji przekonują, że to tylko strata czasu. Pojawiła się również pogłoska o tym, że wciąż rządzące ugrupowanie może stworzyć rząd razem z Polskim Stronnictwem Ludowym, a premierem mógłby być Władysław Kosiniak-Kamysz. Prezes ludowców oznajmił jednak, że nikt do niego nie dzwonił, natomiast faktem jest, że kliku posłów z jego partii otrzymało telefony o możliwym poparciu rządu.
- Nie rozmawialiśmy o tym, o budowaniu rządu, żeby tworzyć rząd z PiS-em. Do mnie nikt z PiS-u nie zadzwonił w tej sprawie. Były rozmowy z niektórymi posłami, telefony do niektórych posłów, ale wszyscy odpowiadają jednoznacznie. Myślę, że mniej niż do pięciu. Nikt się nie złamie, to już jest dla mnie niesprawiedliwie, ciągłe mówienie, że ktoś z PSL- ocenił Władysław Kosiniak-Kamysz w "Programie Piaseckiego" w TVN24.
W naszej galerii możesz zobaczyć, jak zmieniał się Marek Sawicki