Policjanci (jeszcze) na ulicach Liczba wakatów w policji to ponad 12 tysięcy. Trudno się dziwić, że nowi chętni nie garną się do służby. To niełatwe zajęcie, pensje są przeciętniutkie, warunki coraz trudniejsze. W policji idzie poważny kryzys, a rząd nie ma pomysłu, jak z niego wybrnąć. Po tym, jak ministerstwo odmówił funkcjonariuszom – tak, jak zresztą całej budżetówce – realnej podwyżki płac, NSZZ Policjantów ogłosił protest. Ze strony władza odpowiada cisza. No, może nie całkiem. Minister Siemoniak „przyjął protest ze smutkiem”. Smutek to w sumie coś, co łączy wszystkich. Odkąd przedstawiciele policjantów usłyszeli, że nie mają co liczyć na podwyżki, też weseli nie są. Tylko co praktycznego wynika z panaministrowego zasmucenia? W miastach policjanci mają realny problem, żeby utrzymać się za swoje pobory. Ministerstwo zamiast podwyżek oferuje kolejne rozmowy, z których wynika niewiele. Rozmowami nie da się zapłacić rosnących rachunków ani spłacić kredytu za pralkę. A policjant, który wiecznie kombinuje nad tym, jak związać koniec z końcem, prędzej czy później po prostu odchodzi ze służby. Ministerstwo zapowiedziało prace nad dodatkami mieszkaniowymi. Świetnie, ale te dodatki, których policjanci od dawna nie mogą się doczekać, to ułamek potrzeb. Nie wystarczą, żeby zatrzymać odejścia. Bez podwyżek płac na ulicach będzie coraz mniej patroli. A bezpieczeństwa nie zapewnią, wbrew pozorom, ani konferencje prasowe ministra ani billboardy z hasłami o bezpiecznej Polsce, których zaraz będzie pełno w związku z kampanią wyborczą. Protest policjantów wywołał mieszane komentarze. Ja zupełnie im się nie dziwię. To naturalne, że po tym, jak ich potraktowano, ogłaszają akcję protestacyjną. Bo ile razy można wysłuchiwać, że „nie ma pieniędzy”, gdy rząd lekką ręką rozdaje miliardy na przywileje dla bogatych? Tu nie chodzi zresztą tylko o pieniądze, ale też o szacunek. O to, żeby nie mamić ich obietnicami, które nie zostają spełnione. Jeśli policjanci, którzy dziś służą na ulicach, odejdą, kto przyjdzie na ich miejsce? Tabunów chętnych do tej ciężkiej roboty nie widać. W odwodzie mamy co prawda licznych wiceministrów – ale coś mi podpowiada, że gdyby poprosić ich o ubranie munduru i ruszenie na patrol, mogliby szybko zmienić swoje plany życiowe.
Felieton na weekend
Komentarz Zandberga: Policja się sypie, bezpieczeństwo Polaków zagrożone, a rząd rozkłada ręce
2024-12-15
5:14
W miastach policjanci mają realny problem, żeby utrzymać się za swoje pobory. Ministerstwo zamiast podwyżek oferuje kolejne rozmowy, z których wynika niewiele. Rozmowami nie da się zapłacić rosnących rachunków ani spłacić kredytu za pralkę - pisze w najnowszym komentarzu dla "Super Expressu" Adrian Zandberg.