"Super Express": - W rocznicę Konstytucji 3 maja polscy biskupi skrytykowali niektóre media za postawę, jaką przyjęły wobec tragedii narodowej. Biskup kielecki Kazimierz Ryczan przestrzegał w kazaniu przed zatruciem przez "polskojęzyczne środki masowego przekazu" duszy narodu i wskazał na niszczycielską działalność "prasowych hien". Z drugiej strony abp Józef Życiński wezwał do niewykorzystywania Kościoła do uprawiania polityki. Czy to źródło nowego konfliktu w polskim Kościele?
Robert Tekieli: - Nie widzę znamion takiego konfliktu. Będąc od 20 lat obserwatorem polskiej sceny publicznej, słyszałem głosy wielu biskupów zwykle zestawiane z wypowiedziami abp. Józefa Życińskiego, ewentualnie kilku innych wysokich hierarchów. Na tej podstawie, w sposób zupełnie nieuprawniony, buduje się w naszym kraju obraz skonfliktowanego Kościoła. Opinie zdecydowanej większości biskupów odzwierciedlają pogląd Kościoła na temat tego, co się dzieje w Polsce. Natomiast nie zetknąłem się do tej pory z wypowiedziami innych biskupów, podobnymi do tych wygłaszanych przez abp. Życińskiego. Po tragedii narodowej Kościół wypowiada się w sprawach polityki właściwie jednym głosem.
Patrz też: Józefa Hennelowa, publicystka katolicka: Ton niektórych homilii smuci
- Biskupi sformułowali jednak swoje poglądy w bardzo ostrych słowach.
- Jako członek Kościoła katolickiego nie daję sobie prawa do komentowania głosów naszych pasterzy. Przedstawiciele polskiego Kościoła - biskupi, ordynariusze, kapelani - po prostu zwrócili się do wiernych, oceniając aktualną sytuację polityczną. Zrobili to, co do nich należy.
- Można się zastanowić, czy zważywszy na misję duszpasterską Kościoła, jest on właściwą instytucją do oceniania zachowań polityków.
- Pan reprezentuje nowożytną prasę, czyli instytucję, która ma trzysta lat. Proszę więc nie tłumaczyć przedstawicielom instytucji, która istnieje od dwóch tysięcy lat, co wypada im mówić, a czego nie. Ta starsza od naszego państwa instytucja od wielu stuleci łączyła i ogniskowała emocje zbiorowe Polaków. Przeprowadziła Polskę przez okres braku państwowości. To, co się wydarzyło u nas w ostatnich tygodniach, spowodowało długo wyczekiwane otrząśnięcie się Kościoła. Do tej pory biskupi dawali sobie wmówić, że Kościół należy odseparować od polityki i nie zabierali głosu. To tak, jakby odseparować od polityki polskie społeczeństwo, bo przecież ponad 70 proc. z nas utożsamia się z nauką Kościoła w dość istotnych kwestiach. Jeśli rozumieć politykę tak jak Arystoteles, czyli że jest ona troską o dobro wspólne, to wycofanie się polskiego Kościoła w połowie lat 90. z oddziaływania na sferę publiczną było absurdem.
Robert Tekieli
Dziennikarz i publicysta katolicki, twórca "Brulionu", współpracownik "Frondy"