Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

i

Autor: East News Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Kościół Lemańskiego?

2013-07-10 4:00

"Super Express": - Jak rozwiązać konflikt pomiędzy abp. Henrykiem Hoserem a ks. Wojciechem Lemańskim? Możliwe jest jeszcze, by i wilk był syty, i owca cała?

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: - Ten personalny konflikt powinien być rozwiązany na drodze kościelnej. Podczas święceń biskup pyta: "Czy ślubujesz cześć i posłuszeństwo mnie i moim następcom?". Odpowiedź: "Tak" to warunek święceń. Dziwię się ks. Lemańskiemu, że tego nie rozumie. Jeśli łamie zakaz publicznych wypowiedzi, to występuje przeciw Kościołowi.

- Posłuszeństwo wobec biskupa ma być bezgraniczne? Ksiądz sam był w podobnej sytuacji parę lat temu...

- Siedem lat temu kard. Dziwisz zabronił mi się wypowiadać, kiedy przygotowywałem swoją książkę. Nie było to miłe i zastanawiałem się, co zrobić, ale uznałem w końcu, że sprawa dotyczy książki, a nie funkcji kapłańskich. Dlatego uważam, że ślubowanie należy respektować.

- Kościół zamyka usta niektórym księżom? Wydaje się, że wielu wiernych potrzebuje głosów ks. Lemańskiego czy Bonieckiego.

- Brakuje dyskusji w Kościele. Nic by się nie stało, gdyby ks. Lemański mówił to, co mówi, ale on sięgnął po pomówienia. Teraz nawet jeśli ma rację, to już przegrał. Rzuca oskarżenie na biskupa dopiero, gdy ten go odwołał. Nagle po dwóch i pół roku ksiądz przypomniał sobie o zachowaniu przełożonego?

- Co dalej? Ks. Lemański ma opuścić parafię, a mówi, że się nigdzie nie wybiera.

- Abp Hoser ma prawo do takiej decyzji. Natomiast propozycja pobytu w domu emerytowanych księży jest kuriozalna, bo ks. Lemański jest młodszy ode mnie.

- Zezwolił jednak księdzu na szukanie parafii, w której mógłby być rezydentem.

- Abp Hoser potraktował go łagodnie, ale jeśli Lemański się nie podporządkuje i zabarykaduje w parafii, to doprowadzi do suspensy.

- Wierni parafii w Jasienicy stoją murem za swoim proboszczem.

- Emocje z czasem opadną. Byłoby bardzo źle, gdyby ks. Lemański poszedł na wojnę, w której doprowadziłby do buntu parafian. Chyba nie chce zakładać własnego kościoła?

- To chyba niemożliwe.

- Mój młodszy kolega Piotr Natanek zrobił dokładnie to - zbuntował się. Na początku miał wielu zwolenników, a dziś już nikt do niego nie jeździ. Jego dzieło umiera śmiercią naturalną.