Gdyby nie szybkie badanie tomografem komputerowym i właściwa diagnoza, sytuacja Kornela Morawieckiego byłaby tragiczna. - Mógłbym się już żegnać z tym padołem i już może byśmy nie rozmawiali… - mówił nam ojciec premiera.
Na szczęście szybko zgłosił się do Szpitala Wojskowego we Wrocławiu, gdzie lekarze w porę go zdiagnozowali. Kilka dni później leżał już na stole operacyjnym w szpitalu MSWiA w Warszawie.
Dziś czuje się już lepiej i czeka na chemioterapię. - Niedawno byłem w Szpitalu Wojskowym we Wrocławiu. Miałem szczegółowe badania co do tego, czy serce wytrzyma chemię, czy się nadaję do tego, bo to dość inwazyjne działania. Ale wszystko idzie w dobrym kierunku i ta chemia najpewniej będzie. A wszystko po to, żeby nie było nawrotu raka, bo to często się odbywa niestety... – mówi nam Kornel Morawiecki.