Gdyby nie szybkie badanie tomografem komputerowym i właściwa diagnoza, sytuacja Kornela Morawieckiego byłaby tragiczna. - Mógłbym się już żegnać z tym padołem i już może byśmy nie rozmawiali… - mówił nam ojciec premiera.
Na szczęście szybko zgłosił się do Szpitala Wojskowego we Wrocławiu, gdzie lekarze w porę go zdiagnozowali. Kilka dni później leżał już na stole operacyjnym w szpitalu MSWiA w Warszawie.
Dziś Kornel Morawiecki czuje się już dużo lepiej, choć, jak nam zdradza, czeka go jeszcze chemioterapia. - Od lekarzy usłyszałem, że jestem zdrowy. I tak się czuję. Dochodzę do siebie po ciężkiej operacji na trzustce – mówi nam marszałek senior. Wyjaśnia nam, że nie będzie go jeszcze na najbliższym posiedzeniu Sejmu 20 lutego. - Ale na kolejnym już najpewniej się pojawię. Odpoczywam w domu, ale będę też jeździł do szpitala na kontrolę. Na szczęście nie miałem większych przerzutów, a te, które miałem na węzłach chłonnych, lekarze mi od razu wycięli – kwituje ojciec premiera.