Konrad Piasecki: - Uważam, że polskie władze zrobiły błąd, nie cofając się o krok, kiedy awantura już wybuchła. Teraz Polska stała się, niestety, zakładnikiem bardzo różnych emocji, interesów i uwarunkowań poza naszymi granicami. I w gruncie rzeczy uspokojenie sytuacji zależy bardziej od sytuacji w Izraelu, a nie od nas. Na ile to napięcie tam będzie słabło, na ile spór będzie komuś do czegoś potrzebny. Izraelskie reakcje po prezydenckim podpisie i odesłaniu ustawy do Trybunału wróżą rzeczywiście lepiej niż gorzej. We wprowadzeniu nowelizacji do ustawy o IPN widzę jednak więcej minusów niż plusów i nie wierzę, żeby kiedyś to nie wróciło i jakieś koszta się nie pojawiły. Ten kurz zupełnie nie opadnie. Pozostanie w różnych głowach na lata i kiedyś może znów dla kogoś okazać się przydatne. Leży przecież na stole choćby ustawa reprywatyzacyjna i ona będzie na pewno kolejną zadrą w stosunkach polsko-żydowskich. I wtedy wykorzystanie tematu ustawy o IPN znów może być przydatne.
Zobacz: Stanisław Pięta z PiS: rozumiem obiekcje prezydenta wobec nowelizacji ustawy o IPN