Adrian Zandberg to gość poniedziałkowego (25 lipca) "Raportu Walczka", czyli programu prowadzonego przez redaktora Tomasza Walczaka. Jednym z tematów rozmowy będzie kwestia czterodniowego tygodnia pracy. Niedawno w czasie jednego z weekendowych wystąpień Donald Tusk, szef Platformy Obywatelskiej, zabrał głos na temat zmian w systemie pracy: - Uważam, że w Polsce powinniśmy, i to będzie moja propozycja, jeśli wygramy wybory – przepraszam: kiedy wygramy wybory – żeby rozpocząć jak najszybciej program – musi być najpierw pilotaż – skróconego tygodnia pracy. (...) Do wyborów będziemy mieli przygotowany precyzyjny projekt pilotażu na czterodniowy tydzień pracy - ogłosił Tusk.
Jego pomysł z pewnością niejednemu przypadłby do gustu, ale jak to by się odbiło na gospodarce? O tym i nie tylko mówił Adrian Zandberg w "Raporcie Walczaka".
Adrian Zandberg o węglu i dodatku węglowym
Ceny węgla, ten palący problem został poruszony w rozmowie z Zandbergiem. Co może nas czekać? - Jeśli rząd się nie spręży i nie nadrobi zaniedbań na ostatniej prostej, to czeka nas trudna zima. Nie oznacza to, że węgla nie będzie, ale oznacza, że może go brakowało w kluczowych miejscach. Będą regiony kraju, gdzie będzie trudno zaopatrzyć się w węgiel - przyznał poseł.
Zandberg został zapytany o odrzucone przez Sejm poprawki dotyczące dodatku węglowego: - Ludzie, którzy ogrzewają dom prądem, to ci, którzy są najbiedniejsi. To gospodarstwa, które żyją na granicy ubóstwa. Zostawienie ich bez wsparcia to uderzenie w najsłabszych. (...) Prawica odrzuca poprawki, jestem przyzwyczajony, ale też do tego, że po raz kolejny dbam o oto, by oprawki się pojawiły. W końcu jednak rządzący muszą iść po rozum do głowy.
- Musimy naciskać na rząd, by zadbał o tych, którzy są najsłabsi - ocenił Zandberg.
Zmiany na ryku pracy nieuniknione? Będzie trzydniowy weekend? Zandberg komentuje
Adrian Zandberg przyznał, że kilka lat temu, gdy pojawił się pomysł skrócenia czasu pracy, ludzie mogli być zaskoczeni, ale teraz już czas na działanie. - Mamy rozwiązanie, które pozwoli na to, by każdego roku stopniowo schodząc w dół dało się dojść do krótszego czasu pracy. Chcemy to zrobić w sposób elastyczny.
Poseł ocenił, że firmy powinny bardziej słuchać pracowników. Jak dodał, że dorzucanie pracownikom nadgodzin wcale niczemu nie służy. - Potrzebujemy w Polsce równowagi pomiędzy pracą a odpoczynkiem, pomiędzy pracą rodziną a czasem wolnym. To dużo zdrowsze dla ludzi, gospodarki i całego państwa, niż system, w którym ludzie się zapracowują, a potem musimy się zrzucać, na to by ich leczyć po zawale serca czy udarze